czwartek, 28 lipca 2016

19. ~ Rozbierane szachy



– Zanim cokolwiek powiesz.. – zaczynam, wchodząc do swojej sypialni i zamykając za sobą drzwi. Właściwie to nie zaplanowałem tego zdania, więc zastanowienie się nad jego końcem zajmuje mi chwilę. – Widziałaś jej cycki?
Francesca zakłada ręce na piersi i patrzy na mnie poważnie. Najwyraźniej nie ma nastroju na żarty.
To, co teraz powiem będzie straszne i z pewnością nikomu tego nie powtórzę (możecie czuć się wyjątkowe), ale po tym, jak poznałem podejrzenia Violetty, nieswojo się czuję przebywając z wkurzoną Francescą w mojej sypialni. Myśl, że Teddy i Castillo siedzą za ścianą, uspokaja mnie.
– Teddy mówi, że jesteś jej narzeczonym!
– Naczonym – poprawiam ją. – Teddy nawet nie wie, co to znaczy.
– Obiecałeś mi – mówi stanowczo.
Ja? Obiecałem? Któraś z Was coś takiego pamięta?
– Nie obiecałem – odpowiadam. – Kiwnąłem głową, to nie zalicza się jako obietnica. Skąd wiesz, że nie obserwowałem muchy albo nie rozciągałem szyi?
Moja zgoda była wynikiem chwili paniki, ale niczego nie obiecywałem, okej? Nic takiego nie wyszło z moich ust. I kto tu wygrywa? Fuck yeah!
Włoszka wzdycha głośno, po czym opada na wciąż niepościelone łóżko. Krzywi się, po czym siada i przykłada poduszkę do twarzy.
– To pachnie kobietą – oznajmia oskarżycielsko.
Wyciągam rękę i łapię poduszkę, kiedy nią rzuca. Następnie również ją wącham, chociaż dobrze znam ten zapach.
– Prawda, że Violetta zajebiście pachnie?
Ze zdziwienia Fran otwiera usta. Mam ochotę się zaśmiać, ale obawiam się, że to będzie nie na miejscu.
– Leon!
– No co?! Mogłaś się położyć po drugiej stronie łóżka!
Kiedy brunetka wącha drugą poduszkę, okazuje się, że tylko pogorszyłem sprawę.
– Ma swoją stronę łóżka?! Leon, nawet ja jej nie miałam!
Francesca nigdy nie mówiła, że by chciała. Przecież to niespecjalnie. Po prostu zawsze kładziemy się w tych samych miejscach. Violetta spała po tej stronie jeszcze, zanim się ze sobą przespaliśmy i tak już zostało. Wielkie mi halo.
– Ona i Diego nie są nawet spokrewnieni! – odpowiadam obronnym tonem.
– I to daje ci prawo do okłamywania kumpla?
Wzdycham głośno. To życie Violetty – przecież nie porwałem jej i nie zamknąłem w piwnicy. To ona podjęła decyzję, a jej bratu nic do tego. Francesca to wyolbrzymia i z pewnością Diego zrobiłby to samo.
Może być ograniczana i poniżana przez własnego narzeczonego, ale to kiedy dobrze się bawi ze mną, jest afera.
– Fran, nie wtrącaj się – mówię w końcu. Jestem dorosły. Oboje jesteśmy dorośli. Potrafimy sami decydować o tym, co i z kim robimy.
Włoszka kręci głową rozczarowana, po czym wstaje i podchodzi do drzwi. Zanim wychodzi, pytam:
– Nie powiesz nic Diego, prawda?
Przez chwilę patrzy na mnie w zamyśleniu.
– Nie. Ale nienawidzę tego, że zmuszasz mnie do kłamstwa.
Odwraca się i wychodzi.
– Fran, chciałaś mi coś powiedzieć.
Zatrzymuje się, ale nie odwraca.
– Już nieaktualne.
Następnie opuszcza mieszkanie, trzaskając drzwiami.
Coś mi mówi, że tym razem pogodzenie się z nią będzie trudniejsze niż zwykle.

Leżę na brzuchu i śpię, obejmując poduszkę, kiedy słyszę, że ktoś wchodzi do mieszkania. Nie, żeby mnie to ruszało. Po tygodniu spędzonym poza domem, jedyne na co mam ochotę to sen. Mogą sobie wchodzić i mnie okradać czy tam mordować – zwisa mi to.
Kiedy tylko złodziej aka morderca aka nieproszony gość wchodzi do pokoju, wiem kto to. Szatynka siada okrakiem na moim tyłku i pochyla się do mojego ucha tak, że teraz praktycznie leży na moich plecach. Jestem pewien, że uda mi się ją zignorować, aż do chwili, w której całuje miejsce za moim uchem. Wtedy się poddaję.
Wygrałaś, Castillo.
Otwieram oczy i poruszam się, dzięki czemu wie, że już nie śpię.
– Nie zamykasz drzwi – szepcze do mojego ucha.
– Myślałem, że mam je zamykać tylko wtedy, kiedy jesteś ze mną w środku.
Śmieje się cicho.
– Małe kroki – komentuje.
Ponownie zamykam oczy, kiedy zaczyna całować mój kark. Następnie ponownie wraca do miejsca za moim uchem i szepcze:
– Wszystkiego najlepszego.
Te dwa słowa mnie rozbudzają. Podnosi się, a ja w tym czasie przekręcam się na plecy. Wciąż siedzi na mnie okrakiem, ale teraz jesteśmy zwróceni do siebie twarzami.
– Skąd o tym wiesz? – pytam zdezorientowany. Czy ja wciąż śpię?
Uśmiecha się do mnie.
– Diego wspominał – odpowiada, po czym pochyla się tak, że znowu leży, a nasze nosy prawie się stykają. – Mówił też, że nigdy nie świętujesz swoich urodzin, a ja posprawdzałam to i owo, więc wiem, że w ten weekend nie pracujesz.
Nie wiem do czego zmierza, ale zaczynam się cholernie bać.
– Nie wiedziałam, co mogłabym ci kupić, więc pomyślałam o wspólnym weekendzie.
Czy Wam też zapaliła się czerwona lampka? Co ona kombinuje?
Kręcę głową.
– Nie świętuję. Nigdy i w żaden sposób – mówię stanowczo. Przekroczyłem już zbyt wiele granic.
Wydyma usta.
– To nie świętowanie – upiera się. – Tylko wspólny weekend. W małym domku na zadupiu, całkiem sami. A mówiąc "całkiem sami" mam na myśli również to, że ubrania nie mają zaproszenia. – Okej, tu mnie prawie złamała. – Poza tym spakowałam się i powiedziałam Colton'owi, że jadę tam z Ludmiłą na babski weekend. Jeśli odmówisz, będę musiała tam jechać sama. Chcesz wysłać mnie samą na kompletne zadupie? Gdzieś, gdzie nikt nie będzie słyszał wołania o pomoc?
Nie złamię się.
Ale... spójrzcie w te oczy. Nie potrafię im odmawiać.
– Bez ubrań, mówisz?
Kiwa głową, po czym delikatnie mnie całuje.
– Bielizna? – pytam.
– Jak mówię sami, mam na myśli sami – odpowiada i powtarza poprzedni gest.
Wzdycham głośno.
– Daj mi wziąć prysznic.
Spłonę w piekle.

Wiecie, jak jest w pieprzonym, niezamieszkanym, małym domku przy jeziorze w środku grudnia? Zimno. Cholernie zimno. Wiecie co to oznacza? Owszem, zaproszenia na wspólny weekend dostały również swetry i koce, po które pojechaliśmy do sklepu – trzy kilometry stąd.
To nie mogło się udać.
– Przepraszam – mruczy szatynka, kiedy siedzimy razem na kanapie pod dwoma kocami. – Zepsułam ci urodziny.
Śmieję się. Nie potrafię jej traktować poważnie, kiedy ma na sobie niebieski sweter z przytulającymi się pingwinem i niedźwiedziem polarnym. Obejmuję ją ramieniem i przyciągam do siebie, a ona od razu opiera głowę o mój tors.
– Skąd wytrzasnęłaś ten domek?
– Jest rodziców Diego – mówi. – Przyjeżdżaliśmy tu kiedyś na wakacje, ale ostatnim razem byliśmy tu wieki temu. Diego miał wtedy z osiemnaście lat. Jego rodzice czasem przyjeżdżają tutaj i sprzątają, a także wynajmują ten domek w okresie letnim.
Kiwam głową.
– Dlaczego zawsze nazywasz ich "rodzicami Diego"?
Wzrusza ramionami.
– Nie wiem. Dlaczego ty zawsze nazywasz dziadków Teddy "rodzicami Lary"?
– To nie to samo.
Violetta wychowała się u rodziców Diego, ja mieszkałem z Evą i Mason'em zaledwie cztery lata. W dodatku wzięli mnie z poczucia obowiązku, a Violettę z wyboru. To znaczące różnice.
– Zagrajmy w coś – zmienia temat.
– Chcesz w coś grać? – śmieję się.
– Tak, zagrajmy w szachy.
Zastanawiam się przez chwilę nad tą propozycją.
– W rozbieranego pokera.
Podnosi głowę i patrzy na mnie z szerokim uśmiechem.
– Nie umiem grać w pokera.
– Tym lepiej.
Śmieje się, po czym żartobliwie mnie szturcha.
– Poza tym jest cholernie zimno – dodaje.
– Właśnie dlatego będzie zabawniej.

Poszliśmy na kompromis. Gramy więc w rozbierane szachy. Jeśli ciekawią Was zasady tej niezwykłej gry, już wyjaśniam. Gramy w szachy, a za każdym razem, kiedy tracimy figurę bądź pionka ściągamy jedną część naszej garderoby, których jest sporo, bo jest tu cholernie zimo.
Jako dziecko grałem w szachy. Jeździłem na turnieje i byłem pieprzonym mistrzem. Później, jako nastolatek ograniczyłem granie, a potem całkiem przestałem. Mimo to, myślałem, że z szachami jest jak z jazdą na rowerze. Nie rozumiem więc, jakim cudem, do cholery, mam na sobie mniej ubrań niż Violetta.
Zostały mi tylko dżinsy i bokserki, podczas gdy szatynka ubrana jest w dżinsy, biały podkoszulek (który swoją drogą świetnie uwydatnia jej piersi) i swoją bieliznę. Serio, ma nawet skarpetki. JAK?!
Castillo wykonuje ruch.
Wspominałem, że mam na sobie spodnie? To już nieaktualne.
Patrzy na mnie i próbuje powstrzymać uśmiech, ale jej to nie wychodzi.
Słuchajcie teraz uważnie, bo wujek Leon da Wam radę, jakiej nie usłyszycie od żadnego nauczyciela szachów. Co robić, kiedy przegrywasz? Oszukuj.
Nie mówcie, że myślałyście, iż jestem mistrzem, bo całe dnie spędzałem przy szachownicy. Naiwniacy.
Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym jesteśmy. Jest to kuchnia połączona z niewielką jadalnią. Siedzimy przy stole, który stoi w samym centrum pomieszczenia.
– Ładnie tu – mówię.
Opiera podbródek na złączonych dłoniach i wpatruje się we mnie.
– Twój ruch.
Patrzę na okno za nią.
– Czy to śnieg?
Uśmiecha się szeroko.
– Czyżbyś bał się, że przegrasz?
Przejrzała mnie.
Prycham.
– Gdybym chciał wygrać, to nie dawałbym ci forów.
Jestem żałosny.
– Forów?
– Forów.
Zagryza dolną wargę, próbując powstrzymać śmiech.
– Podejdź na chwilę – proszę.
Unosi brew, ale po chwili zastanowienia, wstaje i podchodzi, wpatrując się we mnie i jednocześnie zerkając na szachownicę. Kiedy jest już dostateczne blisko, odsuwam swoje krzesło i biorę ją za rękę, po czym prowadzę tak, aby stanęła tuż przede mną. Następnie unoszę prawą rękę i przesuwam nią po stole, zrzucając szachownicę. Szatynka otwiera szeroko oczy, ale widzę w nich błysk rozbawienia.
– To była najbardziej dziecinna rzecz, jaką mogłeś zrobić – komentuje i zaczyna się śmiać.
– Chyba zbiłem ci parę pionków – zauważam, po czym sadzam ją na stole i wstaję ze swojego krzesła. Staję pomiędzy jej nogami, a ona kładzie dłonie na moich ramionach. Pochylam się i całuje ją, a następnie zabieram się do pozbywania się kolejnych części jej garderoby.
Zasady to zasady. Przecież nie ja je wymyślałem.

~*~

Krótko i nudno, ale u mnie rzadko bywa inaczej, więc zostawię tłumaczenie się na kiedy indziej ;D.
Ten rozdział i tak miał być inny, ale zasnęlibyście, więc dałam urodziny Leona już tutaj ;D. Mam pomysły i wenę na następne rozdziały, więc mogę Wam obiecać, że będę się starała, aby było ciekawiej ;p.
Przynajmniej jest Leonetta ;pp. Ogólnie doszłam do wniosku ostatnio, że np. w poprzednim opowiadaniu na tym blogu, cała akcja prowadziła do tego, aby Leonetta została parą i kiedy już się tak stało, zakończyłam opowiadanie. Tutaj z kolei Leonetta już jest razem i akcja skupia się bardziej na ukrywaniu tego przed innymi, uprzedzeniach Leona itd. Podsumowując - nie mam pojęcia, jak i kiedy to opowiadanie się skończy ;DD. Za jakieś ponad dziesięć rozdziałów zdarzy się też coś, co znacząco wpłynie na fabułę i będzie takim, jakby... nowym wątkiem? Ale końca nie widać ;D. Nie wiem czy to dobrze, czy źle ;D. Sami oceńcie.
Mam nadzieję, że jeszcze nie zasnęliście i czekam na Wasze opinie ;*

Do następnego ;))

Quinn <3

37 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. #BeznadziejnyKom
      #PiniekForever
      #IekOdPińka

      A tak wgl...
      MISIEK WSPOMINAŁ, ŻE PINGWIN JEST ZAJEBISTY?
      TO OPO?
      TEN ROZDZIAŁ?
      LEON *-*

      #LisiekForever

      – Obiecałeś mi – mówi stanowczo.
      Ja? Obiecałem? Któraś z Was coś takiego pamięta?
      ♥♥♥

      – To pachnie kobietą – oznajmia oskarżycielsko.
      Wyciągam rękę i łapię poduszkę, kiedy nią rzuca. Następnie również ją wącham, chociaż dobrze znam ten zapach.

      Pewnie Leon tęskni za wąchaniem poduszki Miśka ;( Miśkowi przykro ;( TAK CIERPI.

      Śmieję się. Nie potrafię jej traktować poważnie, kiedy ma na sobie niebieski sweter z przytulającymi się pingwinem i niedźwiedziem polarnym.

      GDZIE TEN ZAJEBISTY SKLEP?
      #PiniekForever
      Leon nie może traktować Fiolki poważnie, bo niedźwiedź na swetrze przypomina mu o swojej wielkiej miłości - Miśku.
      #LiśkaNigdyZaWiele

      Jako dziecko grałem w szachy. Jeździłem na turnieje i byłem pieprzonym mistrzem. Później, jako nastolatek ograniczyłem granie, a potem całkiem przestałem. Mimo to, myślałem, że z szachami jest jak z jazdą na rowerze. Nie rozumiem więc, jakim cudem, do cholery, mam na sobie mniej ubrań niż Violetta.
      Ten rozdział jest *-*
      Leon miszcz szachów.
      Leon zajebisty bardziej.
      Leon jest super.
      Ale i tak Fiolka wygrywała ^-^

      Co robić, kiedy przegrywasz? Oszukuj.
      Nie mówcie, że myślałyście, iż jestem mistrzem, bo całe dnie spędzałem przy szachownicy. Naiwniacy.

      Najlepszy nauczyciel ever ^-^

      Następnie unoszę prawą rękę i przesuwam nią po stole, zrzucając szachownicę.

      ULUBIONY FRAGMENT MIŚKA.
      LEON MISTRZ SZACHÓW XD
      ♥♥♥

      Leon jest jnqlkebgjkqegbegbkw
      To opo bIGEBekGBSKRGBWRGB
      Nawet Fiolka jest owgknWGEOINWGNWJS
      ♥♥♥♥♥♥

      WIĘC...
      Czy to przypadek?
      Leon i Fiolka daleko gdzieś. Pewnie obok jest Las.
      Może Fiolka nie wpadła na ten pomysł sama?
      Może słyszała w nocy jak Leon mówił "Muszę... Muszę iść do Lasu... Las... Moje miejsce".
      To jest chyba bardziej prawdopodobne ^-^
      Leon'a ciągle COŚ ciągnie do Lasu, a raczej KTOŚ.
      MISIEK.
      Jest zima, Leon wie, że Misiek jest podczas snu zimowego, ale tęskni za Miśkiem ;(
      Tak dawno go nie wiedział ;( Lisiek cały czas ma pod górkę, ciągłe przeszkody, a i tak ta miłość trwa. CZY TO NIE JEST PIĘKNE?
      I WZRUSZAJĄCE?

      Misiek czeka na next *-*

      Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas

      Usuń
  2. Uwielbiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Przeczytałam oba rozdziały.
      Ten i na drugim blogu i biorę się za komentowanie 😀

      Powiem szczerze jestem mile zaskoczona postępowaniem Leona.
      Po malutku, krok po kroku zmienia pewne przyzwyczajenia życiowe. Czy na długo?
      Pożyjemy zobaczymy.

      Firanka jest oburzona.
      Cóż się dziwić skoro Castillo zajęła jej miejsce w łóżku u boku Leona. Ciekawe co ona mu chciała powiedzieć.
      Szybko zrezygnowała i jeszcze ma do niego pretensje o V!
      Coś musi być na rzeczy. Dlaczego tak bardzo ją to denerwuje?
      Zakochała się czy co?!

      Rozbierane szachy.
      Verdas i te jego pomysły, które i tak później przeważnie sprowadzają się do jednego.
      Hmmm swoje urodziny spędził w domku w towarzystwie łóżkowej partnerki.
      Jedna przystał na jej propozycje, a tak bardzo się bronił.
      Cóż. Wyszło mu to na dobre, zważając na to, że większość czasu spędza w łóżku. Bez ubrań.

      ♥♥♥

      Uwielbiam to opo!
      Uwielbiam Leona!
      Ten rozdział jest mega!
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      PS. Lecę na drugi blog!

      Usuń
  4. Fantastyczny! <3
    Fran o co jej chodzi hmmm? Zobaczymy w przyszłości ;)
    Wspólny weekend nono coraz bardziej się angażują oboje będzie ciekawie!
    Czekam na nexta! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie tam rozdział bardzo się podobał, powiem nawet więcej BARDZO mi się podobał. A co do ilości rozdziałów pisz, pisz, pisz- czekam z niecierpliwością, i jeszcze raz się powtórzę KOCHAM TWOJEGO LEONA. Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To zdecydowanie dobrze, że końca nie widać ! Uwielbiam to opowiadanie, jest zdecydowanie moim ulubionym <333
    Mnie się zdaje, że Fran podoba się Diego i to to chciała powiedzieć Leosiowi ^^
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Cieszę się że masz pomysły i życzę jeszcze więcej weny!
    Wspólny weekend? Wow robi się coraz bardziej poważnie no Leon bo się zakochasz ^.^
    Rozdział cudowny ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny♡♡♡
    Nie mogę doczekać się next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam zasypiać?!
    Żartujesz?!
    Każdy twój rozdział jest ciekawy!
    Jeszcze raz coś w tym stylu napiszesz to zabije cię korkiem od pikolo!
    Tak to była groźba.

    Rozmowa Francescy i Leona nie przeszła za miło.
    Rozumiem ,że się wścieka o to ,że on ukrywa prawdę przed kumplem.
    Ale oni są dorośli.
    I czemu się tak oburzyła ,że Violetta ma własną stronę.
    Zazdrosna czy bardziej zdziwiona?
    Jejku Verdas mnie rozbraja.
    "Widziałaś jej cycki?"
    "Prawda, że Violetta zajebiście pachnie?"
    Och on jest zajebisty.

    Świętowanie urodzin w domku. Leon dał się przekonać.
    Świetne argumenty.On ją zmienia na lepsze.
    Rozbierane szach?Nie słyszałam.
    Leon ty oszukisto!
    "Zasady są po to aby je łamać"

    Wspaniałe
    Cudowne
    Czekam:*

    Gabi:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. Hejka! Wracam dziś wyjątkowo wcześnie, aż sama się sobie dziwię. No ale to chyba dobrze.

      Zacznijmy od tego, że ten rozdział jest niesamowicie słodki! Widzę, że Leon się naprawdę zmienia pod wpływem Violetty. Brakuje tylko kwiatów, czekoladek i wspólnych wieczorów z High School Musical.

      Czyżby Fan była zazdrosna o Vils? Bo wydawała się bardzo zdenerwowana, kiedy zobaczyła ją w takim stanie w mieszkaniu Leona. Tylko ciekawe co takiego chciała mu powiedzieć.

      Podoba mi się ta ich zabawa, haha. Idealna na zimowe wieczory. Zastanawiam się jeszcze, dlaczego Leon nie świętuje swoich urodzin, w końcu to najlepszy dzień w roku. Dlaczego w ogóle on jest taki oschły?

      Mam nadzieję, że uraczysz mnie odpowiedziami w następnych rozdziałach :*

      Dla państwa,
      L xD

      Usuń
  12. Świetny!
    Idealny!
    Cudowny!
    Wspaniały!
    *.* <3
    Fran zazdrosna o Vils xD
    Jest Leonetta <3
    Fajne się bawią ja widzę xD
    Czekam na next i mam nadzieję, że będzie jak najszybciej <3
    Besos ;**
    (Zapraszam do siebie ;**)

    OdpowiedzUsuń
  13. Violetta o Leon świętują razem jego urodziny nonono a przrcież Leon nie lubi ich świętować. Hmmm robi się między nimi coraz poważniej. Dobrze że końca nie widać tego opowiadania cieszę się z tego powodu!
    Rozdział cudowny! :*
    Czekam na więcej rozdziałów! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak ty to robisz że każdy twój rozdział jest niesamowity . :*
    Kocham twoje wszystkie blogi <3
    Ja się cieszę że jeszcze ta historia się nie kończy bo moim zdaniem jest genialna i chciałbym żeby była jak najdłużej :*
    Życzę jeszcze więcej tak wspaniałych pomysłów <3
    Nie mogę się doczekać next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  15. DOSKONAŁY! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Bombastyczny! :*
    Wspólny weekend jak romantycznie...no chyba z tego będzie jakiś związek mm taką nadzieje. ;)
    Chce już kolejne rozdziały! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale ja się uśmiałam:)
    Violka najlepsza
    Cudo

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam! :*
    Fran zazdrosna? Nieeeee prawda?
    Rozbierane szachy? Leon przegrywa haha i nie może tego znieść heh faceci.... :d
    Violka proponuje wspólny weekend i on się zgadza a nigdy tego nie robił wow naprawde jemu na niej zależy tylko chyba do niego samego to nie dociera narazie. ;)
    Czekam na następny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  19. Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Na wstępie chce przeprosić, że wróciłam tak późno.
      Nie wiem czy kiedykolwiek wspominałam, ale masz ogromny talent! Zawsze kiedy czytam to co napiszesz, przechodzą mnie ciarki, zanoszę się głośnym śmiechem lub płaczę - zależnie od sytuacji. Mam wielką nadzieję, że ktoś to zauważy i w przyszłości wydasz książkę :)
      Rozdział jest super. Naprawdę i nie słodzę xd. Naprawdę tak uważam.
      Widać, że Fran miała powiedzieć mu coś ważnego. Ciekawe co to było... Przy ostatnim komentarzu napomknęłam, że być może jest zazdrosna, ale teraz już nie jestem tego taka pewna. Może ona jest z Diego i nie chce go zranić? No bo, robi "wyrzuty" Leónowi, że zmusza ją do kłamstwa.
      Leóś, sto lat!
      Dużo zdrowia, Violki i no wiesz... XD

      Muszę przyznać, ten wyjazd to był świetny pomysł xD.
      "Rozbierane szachy". Nie wiem czemu, ale przypuszczałam, że León będzie oszukiwał. Ach ten León xd.
      Wiem, że komentarz jest taki sobie, wybacz.
      Czekam na następny <3
      Pozdrawiam,
      Shoshano aka Kerry aka Kercia aka Paw aka Ludź aka Małpa

      Usuń
  20. Nono Leon chyba się w końcu zaangażował w coś więcej niż pracę a w jego myśleniu to pewnie "ma problemy" :D
    Fran mnie intryguje co ona chce mu powiedzieć niech mu to powie w końcu!
    Genialny! :*
    Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. No comments wspaniały! :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmm robi się coraz bardziej...gorąco i interesująci. ;)
    Weekend tylko we dwoje to poważna sprawa no Leon chyba coś do niej czujesz i ona do Cb też... :*
    czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  23. Perełka <3
    Kiedy będzie następny? ;)

    OdpowiedzUsuń