Po wejściu do mieszkania Diego, krzyczę:
– Diego, wisisz mi przysługę!
Następnie, trzymając Teddy za rękę, kieruję się w głąb jego mieszkania. Przechodzę do kuchni i gwałtownie staję, kiedy dostrzegam Violettę, siedzącą przy stole. Ona również zamiera i niedyskretnie mi się przygląda.
Wspominałem, że mam na sobie mundur?
– Co ty tu robisz? – pytam, a Teddy wyrywa rękę z mojego uścisku i podbiega do szatynki, po czym ją przytula.
– Ja? W mieszkaniu mojego brata? – odpowiada, oddając uścisk blondynki. – Nie mam pojęcia.
– Sarkazm, robisz postępy.
Nagle przypominam sobie słowa Fran.
Zapomnij o niej . Nie dzwoń do niej, nie pisz. Nie gadaj z nią i unikaj wszelkich spotkań.
– Gdzie Diego? – zadaję pytanie, chcąc się stąd jak najszybciej ulotnić.
Może i nie powinienem słuchać Francesci, biorąc pod uwagę to jak wcześniej dzięki niej wyszedłem, ale do tej pory mnie nie zawodziła. Poza tym dam jej naprawić jej własny błąd.
Po tym, jak przespałem się z Violettą, wcale nie jest lepiej. Jest gorzej – o wiele. Wierzycie w to, że moja poduszka nią pachnie? Ale nie w tym problem. Najgorsze jest to, że nie mogę się zmusić do jej wyprania. Tak, jakby pozbywając się tego zapachu, pozbywał czegoś więcej.
Jestem chory.
– Wyszedł na chwilę do sklepu. Powiedział, że zaraz wróci.
– Cholera.
Teddy, która usiadła na krześle obok Castillo, wyciąga bez słowa rękę. Wzdycham głośno i sięgam do kieszeni po portfel. Wyciągam z niego pięć dolców i podaję jej. Z uśmiechem wkłada banknot do kieszeni różowych dżinsów, a Violetta bez słowa przygląda się temu.
– Coś się stało?
Zapomnij o niej . Nie dzwoń do niej, nie pisz. Nie gadaj z nią i unikaj wszelkich spotkań.
– Zaraz mam lot. Nie mam czasu, żeby odwieźć Teddy do jej dziadków, a Larę zatrzymali w pracy. Z kolei tego gnojka, z którym spotyka się Lara, nie wpuszczę do swojego mieszkania. Że już o wsadzeniu Teddy do jego auta nie wspomnę.
Blondynka ponownie wyciąga rękę, a ja bez słowa daję jej kolejny banknot.
– Chodzi ci o Ben'a? – upewnia się Violetta.
Krzywię się.
– Dlaczego pamiętasz jego imię? Zapomnij o nim.
Marszczy brwi, ale zmienia temat.
– Jeśli chcesz to... mogę jej przypilnować, dopóki Diego nie wróci.
Kobieta, z którą się przespałem albo Pajac. Mógłbym ją ewentualnie zostawić samą w swoim mieszkaniu, ale wtedy wyżarłaby mi całą czekoladę. Chyba wszyscy znamy odpowiedź.
– Dzięki.
W odpowiedzi lekko się uśmiecha, ale nie mam problemu z zauważeniem tego, że to wymusiła.
– Teddy, idź do mojego mieszkania i przynieś swój plecak.
Blondynka bez słowa wstaje i wychodzi, a ja siadam naprzeciwko Castillo.
Zapomnij o niej . Nie dzwoń do niej, nie pisz. Nie gadaj z nią i unikaj wszelkich spotkań.
– Co jest?
Podnosi na mnie wzrok i przygryza wargę. Wiem, że właśnie w tej chwili zastanawia, czy mi o czymś powiedzieć, ale w końcu to robi.
– Kiedy mnie od siebie odwoziłeś... całą drogę wymyśliłam kłamstwo, które sprzedam Colton'owi. Co prawda nie dzwonił do mnie, ale byłam pewna, że po moim powrocie, będzie się domagał wyjaśnień, gdzie spędziłam całą noc. Weszłam do mieszkania, ale jego tam nie było. Wrócił po jakiejś godzinie i powiedział, że wrócił wczoraj bardzo późno, a rano wyszedł do sklepu, kiedy jeszcze spałam. Nie pytał, gdzie byłam, bo nawet nie zauważył, że spędziłam noc poza domem. Jego też tam nie było.
Wzdycham głośno. Zauważyłyście, że Violetta Castillo ma wyjątkowy dar przyciągania do siebie dupków? Jej narzeczony, ja i nawet jej brat. To jeszcze smutniejsze niż to, że poprzednią noc spędziłem, śpiąc na poduszce, która nią pachniała.
– Co zamierzasz zrobić?
Wbija wzrok w blat stołu i kręci głową, najwyraźniej chcąc mi zakomunikować, że nie wie.
Ściskam jej dłoń.
Zapomnij o niej . Nie dzwoń do niej, nie pisz. Nie gadaj z nią i unikaj wszelkich spotkań.
– Muszę już jechać, ale... jeśli będziesz mnie potrzebować... wal śmiało.
Podnosi wzrok i uśmiecha się. Tym razem szczerze.
– Dziękuję.
Wstaję i kieruję się do wyjścia, kiedy zatrzymuje mnie jej głos:
– Leon?
Odwracam się do niej.
– Tak?
– Czemu Teddy jest dzisiaj taka cicha?
Nie odpowiadam od razu. Gdyby Lara się o tym dowiedziała, zabiłaby mnie, ale przecież Violetta nikomu się nie wygada.
– Zabrałem ją do kina. Na plakacie był tygrys i mały chłopiec, więc pomyślałem, że to jakaś bajka, ale... nią nie była.
– Nie sprawdziłeś filmu, zanim ją na niego zabrałeś?
– Nie patrz tak. Wyszedłem z nią zaraz, po tym, jak tygrys zjadł chłopczyka.
Patrzy na mnie przerażona.
– Nie martw się. Teddy obiecała, że w razie koszmarów, zwali winę na Pajaca.
Jej oczy jeszcze bardziej się rozszerzają. Po tym wnioskuję, że pora się ulotnić. Odwracam się do wyjścia.
– Ale... Leon!
– Muszę lecieć!
Wchodzę do mieszkania i ze zdziwieniem odkrywam, że światła są pozapalane. Marszczę brwi i kieruję się do salonu. Tam zastaję, siedzącą na kanapie Violettę.
– Powinieneś zamykać drzwi na klucz, kiedy wyjeżdżasz – zauważa, a ja ze zdziwieniem spoglądam pierw na nią, a potem na zegarek, który wskazuje godzinę pierwszą w nocy.
– Co tu robisz? – pytam zdezorientowany.
Wstaje i podchodzi do mnie. Zatrzymuje się dopiero wtedy, kiedy dzieli nas niecały metr.
Zapomnij o niej . Nie dzwoń do niej, nie pisz. Nie gadaj z nią i unikaj wszelkich spotkań.
– Powiedziałeś, że mogę na ciebie liczyć.
Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że mówi o sprawie z narzeczonym.
– Chcesz... pogadać? – zadaje to pytanie, ale w głębi duszy błagam, żeby jej odpowiedź była przecząca. Zaoferowałem jej pomoc, ale nie sądziłem, że będzie chciała z niej skorzystać w środku nocy, po dniu, który spędziłem w samolocie.
Przez chwilę nic nie mówi. Patrzy na mnie niepewnie i nad czymś się zastanawia. Już mam zapytać, o co chodzi, kiedy jeszcze bardziej zmniejsza dystans między nami. Kładzie trzęsące się dłonie na moim krawacie i zaczyna go rozwiązywać. Robi to powoli, tak jakby czekała, aż to przerwę.
Chciałbym, ale nie potrafię.
Zapomnij o niej . Nie dzwoń do niej, nie pisz. Nie gadaj z nią i unikaj wszelkich spotkań.
Kiedy pozbywa się mojego krawata, zaczyna rozpinać moją koszulę. Jej dłonie wciąż cholernie się trzęsą, a ja w końcu się nad nią lituję i łapię ją za nadgarstki. Próbuje je wycofać, najwyraźniej myśląc, że chcę to przerwać, ale mój uchwyt jest zbyt silny. Pochylam się nad nią, a ona podnosi wzrok. Całuję ją, a ona bez zawahania oddaje pocałunek. Jej dłonie automatycznie przestają się trząść. Lewą ręką obejmuje moją szyję, a drugą błądzi po odsłoniętym fragmencie mojej skóry. Kiedy kładę dłonie na jej plecach, kontynuuje rozpinanie mojej koszuli. Po chwili pozbywa się jej i mojej marynarki. Na chwilę się odrywam.
– Jesteś pewna, że tego chcesz?
Żeby nie było – pytam po to, żeby rano nie urządzała scen i nie zwalała winy na mnie.
Kiwa głową i ponownie mnie całuje.
Zapomnij o niej . Nie dzwoń do niej, nie pisz. Nie gadaj z nią i unikaj wszelkich spotkań.
Sorry, Fran.
Rano ktoś mną potrząsa. Otwieram oczy i odkrywam, że moja głowa leży na górnej części klatki piersiowej Violetty. Leżę na brzuchu i obejmuję jej tułów ręką. Szybko przypominam sobie, co wczoraj zaszło.
Jak mogłyście na to pozwolić? Fran mnie zamorduje.
– Leon? – szepcze.
– Hm?
– Wydaje mi się, że ktoś przed chwilą wszedł do mieszkania.
Podnoszę gwałtownie głowę i zerkam na zegarek – siódma rano. Kto miałby tu włazić o tej godzinie?
Wierzę, że tylko jej się wydawało, ale dla ostrożności wstaję, ubieram bokserki i wychodzę z sypialni, zamykając za sobą drzwi.
Okazuje się, że Diego dzieliło zaledwie kilka kroków od pokoju. Wolę nie myśleć, co by było, gdyby tam wszedł parę minut wcześniej i zastał mnie ze swoją siostrą.
– Już nie śpisz? – pyta, jak gdyby nigdy nic. Jakby za drzwiami, pod którymi stoję nie była jego naga siostra. W co ja się wpakowałem?
– Ja? Skąd – odpowiadam, – Czego chcesz?
Dopiero teraz zwracam uwagę na to, że jest ubrany w mundur.
– Zgubiłem swoje klucze do mieszkania, masz zapasowe?
Ha! I kto tu teraz jest głupi? Mnie się takie rzeczy nie zdarzają. Gardzę kluczami.
Przez chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią.
– Nie, ostatnio je zabrałeś i nie zwróciłeś.
Wzdycha głośno i wyciąga swoją komórkę z kieszeni.
– Co robisz? – pytam szczerze zainteresowany.
– Dzwonię do Violetty, ona ma drugie.
Otwieram szeroko oczy i zerkam na drzwi za sobą.
– Jest siódma rano, obudzisz ją.
Wzrusza ramionami.
– Nie mam jak dostać się do mieszkania.
Przykłada telefon do ucha, a ja panikuję. Jeśli zaraz usłyszymy dzwonek, Diego bez problemu zgadnie, że jest tu Castillo.
Oddycham z ulgą, kiedy wkłada komórkę z powrotem do kieszeni.
– Ma wyłączony telefon – oznajmia. – Będę musiał jechać do jej mieszkania. Zostawię u ciebie walizkę, okej?
Nie czekając na odpowiedź, odwraca się i wychodzi. Od razu wracam do sypialni, a tam zastaję ubraną już Castillo, która związuje swoje włosy.
– Słyszałaś nas? – pytam, a ona na potwierdzenie kiwa głową. Na łóżku dostrzegam jej komórkę, którą przed chwilą musiała wyłączyć.
– Podrzuć mnie do mieszkania. Musimy tam być szybciej niż Diego.
– Twój narzeczony jest w domu?
Kręci głową.
– Na wyjeździe integracyjnym.
Czy to głupie, że myślałem, iż po ostatnim numerze zerwała z nim?
Po godzinie dwunastej przekraczam próg knajpy, w której pracuje Fran. Mam za sobą ciężki lot, zaledwie parę godzin snu i wyścig z Diego. Plusami tego poranka jest to, że udało nam się dotrzeć do mieszkania Violetty bez mandatu i konfrontacji z jej bratem. Minusami to, że zasypiam i męczy mnie poczucie winy.
Tak, ja również nie spodziewałem się, że jestem do czegoś takiego zdolny.
Zatrzymuję się przed blatem, za którym stoi Francesca. Podnosi na mnie wzrok i szybko zerka na moją twarz.
– Wyglądasz, jakby cię coś przejechało.
– Znowu to zrobiłem, Fran – oznajmiam bez ogródek.
– Co znowu zrobiłeś?
– Znowu przespałem się z siostrą Diego.
– Co? – słyszę za swoimi plecami męski głos.
Patrzymy na siebie przerażeni. Dopiero po chwili Włoszka przenosi spojrzenie na osobę za mną. Po jej minie wnioskuję, że chyba nie chcę się odwracać.
~*~
Tak, to znowu ja ;D. Coś mnie dużo ostatnio, dajcie znać, jak będziecie mieć już dość ;D. W tej chwili potwierdzają się moje wymówki w ciągu roku szkolnego, kiedy twierdzę, że nie mogę pisać, bo szkoła ^-^. A teksty typu "Pisz szybko next" traktuję bardzo poważnie ;DD.
Zobaczymy, kiedy mi się wena skończy hehe ;p.
W sumie to nie wiem, co powidzieć o tym rozdziale. Pisałam go wczoraj do trzeciej nad ranem, ale nie dodałam, bo nie miałam siły, żeby poprawiać itd. Zdecydowanie za dużo dialogów. Sorry, postatram się to poprawić.
Piszę, bo cierpię na atak nudy, ale we wtorek przyjdą moje książki o księżniczkach, więc możliwe, że zniknę i dam Wam na chwilę spokój ;D. Wkręciłam się ostatnio w klimaty księżniczek, pałaców itd. Najpierw oglądałam serial, a teraz książki - módlcie się, żebym zaraz nie pisała opowiadania z Leonem aka księciem ;DD.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie ;*
Do następnego! <3
Quinn ;p