– Dwa dni, Fran – powiedział, chodząc w kółko po pokoju. – Dwa pieprzone dni i zero znaku życia. Co ona sobie, do cholery, myśli?!
Usiadł na kanapie i oparł łokcie na kolanach.
– Nie mogę nic zrobić. Czuję się bezradny. Po co poszedłem wtedy do tego klubu i dlaczego ją zaczepiłem? Pomyślałem sobie: fajna laska. Tak! Taka fajna, że przez nią wariuję. Cholera, Fran!
Poczuł na swoich ramionach jej ręce. Włoszka pochyliła się i wyszeptała mu do ucha:
– To się nazywa związek, Leon.
Westchnął głośno. Teraz, kiedy w końcu przyznał sam przed sobą, że chce spędzić przyszłość z Violettą, rozłąka wydaje się jeszcze gorsza. W tej chwili nie mógł sobie wyobrazić, co by zrobił gdyby wyjechała znowu na dwa lata.
Pragnął do niej zadzwonić, ale nie mógł – obiecał jej, że będzie cierpliwie czekał. Gdyby mógł cofnąć czas, nie robiłby tego. Castillo jechała w nocy, całkiem sama, na kompletne zadupie, gdzie nikt nie usłyszałby jej krzyku.
Na samą myśl o tym, że coś mogłoby się jej stać, zaciskał pięści. Żałował, że jej tam nie zawiózł. Wiedział, że pewnie by się nie zgodziła, ale w takiej sytuacji powinien awanturować się, aż w końcu postawiłby na swoim.
– Na filmach dziewczyna nie wyjeżdża, chcąc sobie przemyśleć, czy jest sens bycia z mężczyzną, akurat wtedy, kiedy wszystko zaczynało się układać.
Usłyszał westchnięcie Francesci.
– Nie masz może jakiejś melisy? – zapytała, po czym poszła do kuchni i zaczęła przeszukiwać szafki. – Policz do dziesięciu i powiedz w końcu, dlaczego wyjechała.
– Powiedziała, że musi się zastanowić czy na pewno tego chce – oznajmił. – Kocha mnie, ale nie wie, czy da radę wciąż się ukrywać. W końcu pewnie minie sporo czasu, zanim będziemy mogli o nas powiedzieć Diego albo moim rodzicom. Nie chciała powiedzieć, gdzie jedzie i zabroniła do siebie dzwonić. Obiecała, że jak podejmie decyzję, sama się ze mną skontaktuje. Ale milczy.
Brunetka, słuchając uważnie, wróciła i zajęła miejsce koło niego. Spojrzał na nią.
– Boję się, że będzie wolała znaleźć sobie kogoś innego niż czekać, aż będzie mogła być ze mną – powiedział. Nie lubił rozmawiać o swoich uczuciach – nawet z Francescą – więc to wyznanie sporo go kosztowało. Był zły na Violettę za to, co z nim robi. – Mam ochotę rzucić wszystko i do niej jechać.
Gdyby tylko mu nie zakazała, już byłby w drodze. Mogłaby wywalić do za drzwi, ale on wróciłby z myślą, że było warto. Bo upewnił się, że nic jej nie jest i zobaczył ją. Nawet jeśli byłoby to tylko kilka sekund.
– To to zrób – odpowiedziała.
Podniósł głowę i ze zdziwieniem odkrył, że jego przyjaciółka mówi na poważnie.
– Zwariowałaś? Zabroniła mi. Tak na pewno pomógłbym jej podjąć decyzję – oznajmił. Gdyby olał jej prośbę, nie miałby już po co na nią czekać.
– Nie. Widzisz? To robisz cały czas – powiedziała, wstając z kanapy. Zaczęła okrążać pokój, tak jak robił to wcześniej Verdas. – Dajesz jej wolną rękę. Pokazujesz, że wcale ci aż tak nie zależy. To właśnie dlatego wyjechała dwa lata temu! Bo nic nie robiłeś, a teraz powtarzasz swoje błędy. Siedzisz tu i czekasz, aż podejmie decyzję w ogóle jej w tym nie pomagając. Wiesz, co przez to robisz? – spytała i, zanim zdążył odpowiedzieć, kontynuowała: – Dajesz jej do zrozumienia, że powinna cię zostawić i znaleźć sobie kogoś innego. To właśnie tego oczekujemy! Faceta, który nie da nam czasu na przemyślenia, tylko pokaże, że go nie potrzebujemy; że decyzja jest prosta!
– To co mam według ciebie, do cholery, zrobić?! – podniósł głos. Denerwowało go to, że Fran robiła mu wykłady, zanim łaskawie powiedzieć, czego od niego oczekuje.
– Żebyś rzucił wszystko i do niej pojechał! Powiedział, że ją kochasz i walczył o nią! A potem masz ją tu przywieźć i powiedzieć o was rodzicom; pokazać, że czeka ją z tobą przyszłość! Leon, błagam cię, nie spieprz tego znowu. Za drugim razem wymówka: Byłem młody i głupi, nie zadziała.
Wstał i skierował się do drzwi.
– Gdzie idziesz?
– Do Violetty – rzucił i opuścił mieszkanie.
Zaraz po wejściu do firmy, skierował się w stronę gabinetu swojego ojca. Zatrzymał się przy biurku Jocelyn i uklęknął przed jej krzesłem, żeby ich oczy były na tej samej wysokości.
– Gdzie pojechała Violetta?
Nie miał wątpliwości, co do tego, że Joss to wiedziała. Kiedyś mówiły sobie wszystko, a teraz – kiedy się pogodziły – pewnie wróciły do tego zwyczaju.
Westchnęła głośno.
– Nie, Leon.
Nie spodziewał się, że to będzie łatwe, ale marzył o tym, żeby wsiąść już do samochodu i jechać po Castillo. Wkurzało go, że ta, jeszcze przed wyjazdem, postanowiła mu to utrudnić.
– Obiecuję ci, że nie będziesz tego żałować.
– Pojechała do ciotki – oznajmiła. – Nic jej nie jest, rano z nią rozmawiałam.
Zmarszczył brwi.
– Ciotki?
Szatynka nigdy nie wspominała o żadnej rodzinie. Wiedział tylko, że siostra i rodzice nie żyją. Myślał, że nikogo poza nimi nie miała.
– Przyjaciółka jej mamy – wyjaśniła.
– Adres.
Widział na jej twarzy wahanie. Spostrzegł, że jednocześnie chce mu go dać i pozostać wierną szatynce.
Nagle ze swojego gabinetu wyszedł jego ojciec. Na widok swojego syna, stanął gwałtownie i podniósł brwi. Leon dzisiaj nie mógł się na niczym skupić, więc Verdas kazał mu jechać do domu i wrócić jutro, kiedy już będzie mniej rozkojarzony.
– Nie przyjdę jutro do pracy – oznajmił szatyn, zanim jeszcze mężczyzna zdążył się odezwać.
– Mam nadzieję, że w niedzielę pojawisz się na śniadaniu.
W tę niedzielę wypadała rocznica ślubu jego rodziców. Małżeństwo zawsze chce spędzić ten dzień ze swoimi synami, więc spotykają się na wspólnym śniadaniu w ich posiadłości i jedzą w rodzinnej atmosferze. Ich matka zawsze ma nadzieję, że w przyszłym roku chociaż jeden z nich przyjdzie z żoną, ale póki co, jeszcze się tego nie doczekała.
– Będę – zapewnił go i po chwili zastanowienia dodał: – Przyjdę z dziewczyną.
Verdas w odpowiedzi, obrzucił go zdziwionym spojrzeniem.
– Jaką dziewczyną?
– Tą, którą miałem wam przedstawić dwa lata temu – rzucił i wrócił wzrokiem do Joss. – To jak z tym adresem?
* * *
Po kilku minutach wpatrywania się w numer szatyna postanowiła w końcu zadzwonić. Najwyżej odprawi ją, mówiąc że ma się z nim skontaktować, jak już podejmie decyzję. Co jej szkodziło?
Siedziała tu już od dwóch dni i nie myślała o niczym innym. Na samą myśl o tym, że przez kolejne miesiące miałaby się ukrywać i wrócić do takiego związku, w jakim byli dwa lata temu, chciało się jej płakać. Ale z drugiej strony, wizja życia bez Leona była równie straszna.
Wciąż zadawała sobie pytanie, dlaczego tak to wszystko spieprzyli? Czemu nie mogli być jak reszta tych normalnych par i po prostu być ze sobą? Kochać się i czasem się sprzeczać, ale godzić się tak, by sobie to wszystko wynagrodzić i po wszystkim pomyśleć, że było warto.
Westchnęła głośno, po czym nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła komórkę do ucha. Już po dwóch sygnałach, usłyszała jego głos.
– Halo? Violetta, wszystko okej?
Przymknęła oczy i milczała przez dłuższą chwilę. Nie wiedziała, co mu powiedzieć. Wcześniej wydawało jej się to dużo łatwiejsze, a teraz czuła, że jest coraz dalej od podjęcia decyzji.
– Violu?
– T-t-tak – odpowiedziała szybko. – J-ja tylko chciałam cię usłyszeć. Tęsknię za tobą.
– Ja za tobą też – zapewnił ją. – Niedługo się zobaczymy.
Nagle usłyszała dźwięk klaksonu.
– Leon, jedziesz teraz samochodem?
Wiedziała, że stanowczo za szybka jazda samochodem Verdasa i rozmowa przez telefon to złe połączenie. Już dwa lata temu mówiła mu, żeby albo przestał jeździć tak szybko, albo kupił specjalną słuchawkę – najwidoczniej do tej pory nie zdążył zastosować jej rady.
– Nie mogę teraz rozmawiać. Oddzwonię do ciebie później, dobrze?
Zanim zdążyła odpowiedzieć, rozłączył się. Przez chwilę trzymała jeszcze telefon przy uchu, jakby miało to sprawić, że usłyszy jego głos ponownie, po czym w końcu go odłożyła i westchnęła głośno.
– Mogłam go zabrać ze sobą – powiedziała sama do siebie, choć dobrze wiedziała, że jego obecność ani trochę by jej nie pomogła.
– Długo będziesz jeszcze tak siedziała? – wyrwał ją z przemyśleń głos Monici. – Myślałam, że przyjechałaś tu odpocząć.
– Przyjechałam tu wszystko przemyśleć – poprawiła ją od razu. – I teraz właśnie to robię.
Monica usiadła przed nią przy kuchennym stole i westchnęła głośno.
– Pomogłabym ci, ale, jak pewnie wiesz, nie jestem specjalistką w kwestii związków.
Przyjaciółka jej mamy była zawsze bardzo miłą i pomocną kobietą. Jej jedyną wadą była słabość do nieodpowiednich mężczyzn. Zawsze coś ciągnęło ją do bad boy'ów i nieraz się na tym sparzyła. Jej ostatni chłopak wiele razy podniósł na nią rękę i kiedy w końcu – z pomocą rodziców szatynki – się od niego uwolniła, postanowiła, że od teraz będzie żyła sama.
I trwała w tym postanowieniu – już nigdy nikogo sobie nie znalazła; każde święta spędzała z rodziną Castillo i skupiła się na pracy oraz przyjaciołach.
– Dwa lata temu myślałam, że skoro dostałaś nauczkę, to znajdziesz sobie normalnego chłopaka. Tymczasem spotykałaś się z jeszcze gorszym bratem twojego byłego, a w końcu znowu z nim.
– Kocham go – powiedziała, jakby to wszystko usprawiedliwiało.
Kobieta wyciągnęła rękę przez stół i złapała ją za dłoń.
– Wiem, kochanie – oznajmiła. – Ale czasem to nie wystarcza. Związek nie polega na samej miłość.
Monica wstała.
– Nie siedź za długo. – Pocałowała ją w policzek i skierowała się w stronę schodów.
Westchnęła głośno i po chwili usłyszała dźwięk prysznica na górze.
Ziewnęła i już szła w stronę swojego pokoju, kiedy w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Z zaskoczeniem spojrzała na zegarek na kuchence i zauważyła, że jest już po dwudziestej czwartej. Uniosła brwi i podeszła do drzwi.
Po otworzeniu ich zdumiona stwierdziła, że stoi przed nią Leon Verdas. Miał na sobie luźne ciuchy – nie takie, które nosi w pracy, a jego włosy były poczochrane. Jej uwagę jednak przykuło to, co trzymał w dłoni – otwarte czerwone pudełeczko z pierścionkiem w środku.
– Wyjdź za mnie.
~*~
Eeee, przepraszam? XDD
Nie no, znowu rozdział mi się nie podoba ;---; Spieprzyłam ostatni frag dość ważny i wgl ;//.
Ogólnie jest to pierwszy rozdział w historii tego bloga pisany z dwóch perspektyw i bez wspomnienia XD. Czemu? Miałam to rozwinąć i chciałam zrobić z tego dwa rozdziały (jeśli pytacie: jak?, to wiedzcie, że sama zadaję sobie to pytanie ;D), ale stwierdziłam, że zanudzilibyście się, a ja bym się namęczyła bez powodu. Jeśli chodzi o wspomnienie to (a) kończą mi się pomysły, (b) rozdział byłby za długi.
W każdym razie mam nadzieję, że mimo wszystko nie wyszło to takie okropne, jak mi się zdaje i czekam na Wasze opinie ;)
Do następnego ;>
Quinn ;*
#JakbyCoToPingwinWstawilTenRozdzialNaZloscMiskowi
OdpowiedzUsuń#MisiekJestWróżkąPingwinPamięta
Usuń– Na filmach dziewczyna nie wyjeżdża, chcąc sobie przemyśleć, czy jest sens bycia z mężczyzną, akurat wtedy, kiedy wszystko zaczynało się układać.
Misiek mówił, że jest #TeamLeon? ;) Iiiii.... #Leoncesca? :D
#MisiekJestWstrząśnięty Czemu Locelyn się nie zeszło? CZMU?
CZMU?
CZMU?
To najlepsza para ;( Misiek ich ubóstwia ;( + Joss jest ładniejsza od Fiolki xD I by tak sb nie wyjechała ;( Chlip ;( Misiek płacze. Nie dość, że zamek, który budował został zburzony to jeszcze Leon nie przyjechał do Joss na białym koniu i jej nie porwał, aby wziąć z nią ślub ;(
Tzn. #LeonettaJUHU :D
Verdas chyba pomylił szatynki. POWINIEN TAK STAĆ PRZED JOSS. Misiek przeprasza, że się bulwersuje na blogu o Leonettcie, ale to nie jest wina Miśka, że Jocelyn jest tak zajebistą postacią *-*
Ciekawe co V. odpowie.
#ChwilaCytatuZMiśkiem #ZacEfronMążPingwina
Chciałbym zrobić taką karierę jak Leonardo DiCaprio, ale jeszcze nikt nie przysłał mi scenariusza filmu o dużym tonącym statku.
MISIEK CHCE NEXT i pomimo tego, że woli Joss, to znowu bd płakać, że nie ma rozdziału. #MisiekCzekaNaNext.
Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas Guzman
PS Misiek skom na początku na końcu -> Misiek jest głupi, jakiś błąd był ;(
#Druga_Bum
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wcale mi się nie usunął komentarz, spokojnie :)
UsuńZajebie ten telefon ;;
Witam po raz kolejny, tamten doskonały komentarz mi się usunął, ale postaram się go odtworzyć, ale będzie to chyba nie możliwe, bo ja nawet nie pamiętam co miałam wczoraj na obiad xDD
UsuńPinqu wybaczy jeśli to coś, co zaraz się pojawi będzie beznadziejne. ;*
Aaa w ogóle miałam się pochwalić, że przeczytałam Losing Hope, bo z tego co wiem, tak jak ja, jesteś zauroczona tą książką, serią. Jak się okazuje, wolę czytać opowiadanie z perspektywy Deana Holdera i przekonywać się raz za razem, że takich idealnych chłopaków nie ma. :C
Do tego daniel i te jego rozbrajające teksty, dlatego chcę się wziąć za Szukając kopciuszka (tak to się chyba nazywa :)
Tylko szkoda mi Les, przez tego okrutnego ojca Hope, dziewczyna targnęła się na życie ;/
I przez tego jej chłopaka - Graysona -.-
Dobra, koniec o tym. Pora na przyjemniejszą część :D
JEŚLI jeszcze raz napiszesz, że twój rozdział jest beznadziejny, to pojadę do ... Szwecji i nakopię Ci tak do tyłka, że nie usiądziesz nigdy więcej. Zrozum kobieto, że masz talent i trzeba się z nim obnosić, bo na prawdę mało jest dobrych pisarek, które znają podstawowe zasady tworzenia opowiadań.
Kocham twoje blogi i jestem pełna uznania, bo prowadzisz je aż trzy, a ja nie mogę dać sobie rady z jednym ♥♥♥
Milion x ♥ = żebyś nabrała wiary w siebie ;*
Aha, tak mnie zaskoczyłaś tym ostatnim fragmentem, że aż wyplułam płatki z powrotem do talerza xDD
Nie pytaj ;;
Ciekawe tylko, czy Vils się zgodzi :|
Ciocia Monica odradza V. związku z L., bo sama jest singielką i to ją gryzie. Ma chrapkę na Verdasa i problem rozwiązany :D
Do następnego, kochana i jak będziesz miała czas to zajrzyj też do mnie ---> http://called-out-your-name-leonetta.blogspot.com
Olivie xoxo
KOCHAM KSIĄŻKI HOOVER <3
UsuńPolecam "Maybe someday" ;)
Verdas się wreszcie ogarnął?
OdpowiedzUsuńWeźmie Fiolcie na obiad do rodzicow?
Nareszcie się nie będą ukrywać?
Przyjmie oświadczyny?
Błagam oby przyjęła!
Tak wiem za duzo pytań zadaje .heh
Z.A.J.E.B.I.S.T.Y
G.E.N.I.A.L.N.Y
C.U.D.O
Nic dodać nic ująć! Strasznie mi się podoba.
Ale żeby w rakiem momencie urwać?
Teraz nie będę mogła spac, bo nie będę wiedziała, co mu odpowie! Ehhh to napięcie!
Czekamna next :-)
Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤
Genialny!
OdpowiedzUsuńKoniec naprawdę zaskakuje. BOSKI rozdział. :*
OdpowiedzUsuńCudowny jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie oświadczynami, ale pozytywnie ;)
OdpowiedzUsuńCudo i czekam na next
Cudowny
OdpowiedzUsuńObu Vilu sie zgodziła
Czekam na nexta;)
Zajmę sobie aż :D
OdpowiedzUsuńNo to mnie zaskoczyłaś...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Verdas zrobił ogromny postęp i ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że jest jednak reformowalny, ale takich gwałtownych kroków to się nie spodziewałam. Jedyne co mnie teraz interesuje to mina trójeczki przy rodzinnym śniadaniu, gdy ponownie zobaczą Violettę, tyle że z innym braciszkiem. Oczywiście jeżeli panna Castillo nie odmówi naszemu przystojniakowi. Swoją drogą ciekawe czy nie dojdzie do bójki...
Nie ma to jak ciotka dobra rada i jej złote rady. Bez obrazy, ale o ich relacji to ona niewiele wie. Pomińmy fakt, że gada całkiem mądrze.
Jestem happy, bo pojawiła się Francesca. W wielkim stylu ujawniła facetowi kawałek naszej kobiecej logiki. O ile zakład, że nic nie zrozumiał? Jemu to trzeba jak krowie na rowie.
Brak retrospekcji wynagrodziłaś mi końcówką. Kurde, chyba teraz nie zasnę...tylko Ty jesteś temu winna. Możesz mi to wynagrodzić szybkim dodaniem rozdziału oczywiście:D
Tak na serio, to życzę weny. Zapraszam do siebie.
~Shy
Ło ho ho!!
OdpowiedzUsuńWspaniały :D
Już jak zaczęłam go czytać to cała aż się trzęsłam :P
Boże... Leon naprawdę ją kocha... ach... ta miłość ^^
I bym się nie zdziwiła, gdyby Viola, odpowiedziała: "Zastanowię się..."
Ale ja baaardzo dobrze wiem, że tego nam( zwłaszcza mi nie zrobisz ^^)
Kurde... tak tera siedzę i myślę.... to chyba będzie pierwsze opo, które mam nadzieję jeszcze się nie kończy, a ty dalej je piszesz i to wspaniale, z wyczuciem i takimi innymi rzeczami :D:D:D:D
Zazwyczaj tracisz wenę, albo chęć... :P Ale nie chcę nic wykrakać xD
PISZ DALEEEEJJJ :*
Już nie mogę się doczekać nexta
Naprawdę nie mogę xD ( Jezu... jak mi się po tym rozdziale ręce trzęsą :P xD)
Okej to chyba tyle
Lucy
Nie mam siły na długi komentarz.
OdpowiedzUsuńNapisze tylko, że jestem pod wrażeniem.
Rozdział G E N I A L N Y !
Totalnie zaskoczyłam się końcówką i nie wiem czego się spodziewać.
Choć mam nadzieję, że Fjolka się zgodzi...
KURDE ONA MUSI SIĘ ZGODZIĆ! TO LEON. LEON VERDAS. KTO BY SIĘ NIE ZGODZIŁ?
Czekam na kolejny, z wielką niecierpliwością!
Pozdrawiam i życzę weny.
Suzzy
Boskie
OdpowiedzUsuńGenialne
Cudowne
A akcja z oświadczynami jest świetna
A jak sie V nie zgodzi to ukatrupie
Boże jaki cudowny *ͺ*
OdpowiedzUsuńAż miałam łzy w oczach
Jak ty to robisz? .
Cudowny! Leonetta forever
OdpowiedzUsuńCudowny ^^
OdpowiedzUsuńSerio...? -,-
Teraz jej się na przemyslenia zebrało..? -,-
Fran jest świetną przyjaciółka :)
Na szczęście Joss dała mu ten adres :D
Aaaaaaaaa :D
Przyprowadzi ją do rodziców ^^
Oświadczył się jej ^^
Sadze, że ona nie przyjmie jego oświadczyn ;(
Powie coś w stylu, że to za wcześnie itd.
Ale ważne, aby byli razem *.*
Będzie bójka z Diego ^^?
Już widzę mine rodziców i Diego ahhqhhahahha
Powinnam się martwic ale mnie to rozsmiesza ^^
Mam nadzieję, ze Vils powie "tak"! *.*
Czekam :)
Zapraszam ;))
leoneettaamor.blogspot.com
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Boski!Boski!Boski!
OdpowiedzUsuńCudo kochana!
On się jej oświadczył!
God,ty wredna istoto!W takim momencie przerwać!
Mam nadzieję,że powie tak.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
👏👏👏👏👍👍👍👍 Piękny 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋 💋💋💋💋 tysiące buziaków dla ciebie za ten rozdział
OdpowiedzUsuńWrócę jutro ;-)
OdpowiedzUsuńRozdział zarąbisty!
UsuńLeoś się oświadczył! Leoś się oświadczył! Leoś się oświadczył! Yupi! Znowu przerywasz w takim momencie! Leon się wreszcie wziął za siebie i przedstawi Vi rodzince pomijając fakt, że już ją znają xD Ciekawe co na to powiedzą :-D Vils się ma zgodzić, bo jak nie to foch ;-) Żarcik, ale ma go przyjąć z otwartymi ramionami. W sumie Verdas wybrał bardzo romantyczne miejsce na oświadczyny xD
I co by tu jeszcze... Dużo weny!
Buźka :*
/Nitka
CUDOWNY!! OD niedawna czytam twojego bloga i badzo mi sie on podob . Na pewno bede go czytac. Jesli beddziesz miec czas zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńCudowny ! :**
OdpowiedzUsuńBożenko jak ja kocham to opowiadanie!
Szczerze? To chyba najciekawsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam.
Ten rozdział tak mnie zafascynował że chyba dziś nie zasnę hah :)
Czekam na szybki next
Całuję i pozdrawiam :**
Tak mi się podoba że rozdziały czytam na jednym tchu! :) *-*
Cuudowny ;*
OdpowiedzUsuń(Wybacz, nie stać mnie na dłuższy komentarz, bo mam małe [wielkie] problemy z internetem, przepraszam ;*)
Kerry (Rox xy)
<3
OdpowiedzUsuńCudowny Rozdział. Mam nadzieję że Viola przyjmnie oświadczyny Leona. Czekam na next.
OdpowiedzUsuń