piątek, 10 lipca 2015

Rozdział XX ~ "Ona albo ja"



Po otwarciu drzwi, ujrzała sylwetkę Diego. Ten, zanim jeszcze cokolwiek powiedział, dokładnie przyjrzał się jej strojowi i rozczochranym włosom.
– Przeszkadzam? – zapytał.
Widziała na jego twarzy złość. Wiedziała, że już miał swoje podejrzenia, co do tego, co przed chwilą robiła. Jedyne czego była pewna to to, że nie miał pojęcia z kim. Nie chciałaby być w skórze swojej albo Leona, gdyby wszedł bez dzwonienia dzwonkiem.
– Co? Nie. Ja… właśnie miałam wziąć prysznic.
Kiwnął głową, ale wiedziała, że wcale go nie przekonała. Widziała w jego oczach, że wyczuł iż kłamie. Pozostawało jej mieć nadzieję, że nic z tą wiedzą nie zrobi i da jej spokój.
– Po co przyszedłeś? – zapytała, pragnąc jak najszybciej się go pozbyć.
Nie miałaby ochoty na rozmowę z brunetem w każdej innej sytuacji, a co dopiero wtedy, kiedy jego młodszy brat stał za ścianą w samych bokserkach.
– Przyniosłem papiery dla Leona.
– C-co? D-do Leona? D-d-dlaczego tutaj?
– Jesteś jego asystentką – oznajmił, jakby to wszystko wyjaśniało. – Nie mogę się do niego dodzwonić i nie ma go w domu, a wyjeżdżam i wrócę dopiero dzień przed delegacją.
Odetchnęła z ulgą.
– Tak, jasne, przekażę.
Wzięła od Verdasa teczkę, którą położyła na stolik stojący niedaleko drzwi i spojrzała na niego wyczekująco.
– Coś jeszcze?
– Powiedz jeszcze Leonowi, że ja i mój asystent pojedziemy z wami.
Otworzyła szeroko oczy. Była tym niezwykle rozczarowana, ale mimo wszystko starała się udawać, że nie rusza ją ta sytuacja. W rzeczywistości jednak, miała ochotę zamknąć się w mieszkaniu z Leonem i nie wychodzić z niego, aż minie tyle czasu, żeby mogli w końcu wszystkim powiedzieć, co ich łączy.
– Okej, na razie – rzuciła i zamknęła drzwi, mimo iż wiedziała, że ten ma coś jeszcze do powiedzenia.
Z łazienki od razu wyłonił się Leon. Szatynka podała mu teczkę i spojrzała na niego. Wiedziała, że wszystko słyszał.
– Mówiłeś coś może o jakiejś delegacji? Tylko my dwoje, co, Verdas?
Przez chwilę nic nie mówił, po czym spojrzał na nią z kamienną twarzą.
– Jak myślisz, dlaczego nagle postanowił pojechać z nami?
Dopiero po chwili dotarło do niej, co szatyn ma na myśli.
– Myślisz, że coś podejrzewa?
W odpowiedzi wzruszył ramionami.
Przecież, gdyby coś wiedział, nie zachowywałby się tak dyskretnie. Diego zdecydowanie nie należy do osób, które wolą załatwiać sprawy po cichu. Nie jest też zbyt cierpliwy, więc z pewnością, gdyby dowiedział się, że jego była dziewczyna spotyka się z jego bratem, wpadłby tu i zrobił aferę.
– Nie myśl o tym. Nie mówiłaś czegoś o prysznicu? – zapytał, po czym pocałował ją namiętnie i wciągnął do łazienki.
Wiedziała, że robi to, aby odwrócić jej uwagę i stwierdziła, że niestety się mu udaje. 

– Diego może nas tu zauważyć – stwierdziła. – Strasznie blisko stąd do hotelu.
– Spokojnie, nie przyjdzie tutaj. Pewnie siedzi teraz w pokoju i pracuje.
Przyjechali tutaj dzisiaj rano, a szatynka już miała dość. Ona i Leon mieli tutaj w końcu swobodnie się spotykać, a tymczasem nic się nie zmieniło. Co więcej – teraz Diego śpi za ścianą i śledzi każdy jej krok. Wcześniej mogli pobyć sam na sam w swoich mieszkaniach, a teraz brunet odebrał im nawet tę możliwość. 
Nawet teraz ma ochotę uciekać jak najdalej stąd, bo boi się, że zaraz zza jakiegoś drzewa wyjdzie i ich nakryje.
– Rozmawiałeś z nim?
Przytaknął.
– Niczego się nie domyśla – oznajmił. – Powiedział mi, że chce się do ciebie zbliżyć. Nadal zarzeka się, że się tylko trochę posprzeczaliście bez powodu. Mówiłem, żeby dał sobie spokój, ale obawiam się, że nie wziął sobie mojej rady do serca.
Wzruszyła ramionami. Verdas zdecydowanie nie chciał odpuścić. Wciąż do niej wydzwaniał i SMS-ował, ale ta nie mówiła nic Leonowi. To by go tylko zdenerwowało, a to nie będzie przecież trwało wieczność.
– W końcu się odczepi.
– Ta, a potem w końcu przestaniemy się ukrywać i będziemy żyć długo i szczęśliwie – zażartował.
Castillo uśmiechnęła się, po czym przybliżyła, żeby go pocałować. Już stykali się nosami, kiedy przerwał im dzwonek telefonu szatyna. Kobieta przewróciła oczami, podczas gdy Verdas puścił jej rękę, wyjął telefon i odebrał połączenie.
– Hało?… Nie, Megan, nie mogę teraz rozmawiać.
Na dźwięk jej imienia, Violetta zacisnęła pięść. Na samo jej wspomnienie, miała ochotę krzyczeć. Co więcej, strasznie denerwowało ją to, że Leon miał z nią kontakt. Nie chciała wybierać mu znajomych, ale wolałaby dziesięciu kumpli typu: diler, alkoholik albo homofob, niż Megan.
– Na razie.
Rozłączył się, po czym schował komórkę i ponownie przybliżył się do Castillo. Ta jednak odsunęła się i spojrzała mu w oczy.
– Ja…
Zmarszczył brwi.
– N-nie chcę, żebyś spotykał się z Megan.
Otworzył szeroko oczy. Ta reakcja zezłościła kobietę. Czuła się źle z tym, że stawia takie żądania, ale w jej sytuacji, nikt nie powinien się jej dziwić.
– Albo ona, albo ja.
Przez chwilę wpatrywał się w nią, po czym w końcu się odezwał.
– Violetta, przecież sobie to wyjaśniliśmy – między mną a Meg do niczego nie do…
– Nie mów na nią Meg – przerwała mu.
Nienawidziła, gdy ją tak nazywał. Carter była suką i nienawidziła tego, jak traktuje ją Verdas. Sprawiał, że w jego ustach jej imię brzmiało jakby była sympatyczną i zawsze pomocną przyjaciółką, a daleko jej do tego.
– Violetta, ona nic ci nie zrobiła! Do niczego między nami nie doszło! – podniósł głos.
W tej chwili miała ochotę jednocześnie krzyczeć i płakać; stać i kłócić się z nim, aż dopnie swego i odejść.
– Ty tak mówisz! – odpowiedziała równie głośno. – I wierzę ci, ale ona od początku utrzymywała inaczej.
– Co? – Spojrzał na nią jak na wariatkę.
Zaraz po wejściu do restauracji, rzuciła się jej w oczy Megan. Ubrana równie zdzirowato jak wcześniej, siedziała przy stoliku i rozmawiała przez telefon.
Szatynka nie chciała tutaj przychodzić. Postanowiła jednak przekonać się czego jeszcze chce od niej Carter. Castillo od początku jej nie polubiła, ale w tej chwili miała ochotę ją zabić. Wciąż do niej nie docierało, jak Leon mógł jej to zrobić. Ufała mu, myślała, że się zmienił, ale przekonała się na własnej skórze, że w jego przypadku to niemożliwe.
Mimo to postanowiła się z nim spotkać. Chciała wiedzieć, dlaczego jej to zrobił. W pewnej chwili zaczynała się zastanawiać, czy to nie przez ich kłótnię. Nie mogła być przecież z kimś, kto zdradza ją, jak tylko się o coś posprzeczają.
Zanim jednak do niego zadzwoniła, postanowiła spotkać się z Megan. Kobieta bardziej ubiegała o spotkanie niż Verdas, a Violetta była zbyt ciekawa jej zamiarów, żeby odmówić.
Takim oto sposobem znalazła się tutaj – w restauracji pełnej noży, widelców i przeróżnych innych rzeczy, nadających się do zrobienia krzywdy lasce, która przespała się z jej chłopakiem.
Wzięła głęboki oddech, po czym podeszła do stolika i zajęła miejsce naprzeciwko szatynki. Ta uśmiechnęła się na jej widok.
– Miło cię widzieć.
– Nie podzielam twojej radości – odpowiedziała z kamienną twarzą, mimo tego, że w środku gotowała się ze złości.
Denerwowało ją wszystko w Carter – dziwkarskie ciuchy, głupi uśmiech i to, że uważa się za lepszą. Bo co? Bo spała z Leonem? Najwyraźniej bardziej wyjątkowe jest z nim nie spać.
– Czego chcesz?
Megan, nie odpowiadając, wzięła do ręki menu i spytała, ignorując wypowiedź szatynki:
– Co zamawiasz?
Castillo skrzyżowała ręce na wysokości piersi i przewróciła oczami, okazując w ten sposób swoje zirytowanie.
– Musimy coś zamówić, bo inaczej nas stąd wyrzucą.
Westchnęła głośno.
– Wodę.
Carter przywołała kelnerkę, po czym złożyła zamówienie. Kiedy pracownica restauracji odeszła, szatynka spojrzała wyczekująco na swoją towarzyszkę. Z każdą minutą, była coraz bardziej wściekła. Miała ochotę stąd wyjść, zadzwonić do Leona i to z nim rozmawiać o wydarzeniu sprzed dwóch dni. 
– Czego chcesz? – powtórzyła pytanie sprzed kilku minut.
– Porozmawiać o Leonie.
Kto by się tego spodziewał, pomyślała i przewróciła oczami.
– Jedyną osobą z jaką będę rozmawiać o naszym związku jest Leon.
Szatynka w odpowiedzi zaśmiała się, czym jeszcze bardziej zdenerwowała Castillo. Kobieta z trudem powstrzymywała się, żeby nie odwrócić się do sąsiedniego stolika po widelec, którym wydłubałaby jej oczy.
– Jakim związku? Violu, naprawdę w to wierzysz? Myślisz, że pierwszy raz spałam z Leonem? Błagam cię, robimy to za każdym razem, gdy jestem w mieście. Pierwsza lepsza dziewczyna poznana w klubie nie jest w stanie go zmienić. Byłaś małym eksperymentem Leosia – teraz się znudził, więc możesz spadać.
Violetta wpatrywała się w nią wściekła.
– Nie wierzę ci.
Megan pochyliła się nad stołem.
– To lepiej uwierz – odpowiedziała wciąż się uśmiechając. – Powiedz mi, ile razy próbował się do ciebie dodzwonić?
Dwa, pomyślała. Verdas zadzwonił do niej dwa razy, zaraz po tym, jak wyszła z jego mieszkania. Nie przyszedł, nie nagrał się na sekretarkę, nie wysłał żadnej wiadomości. Szatynka zdała sobie sprawę z tego, że w ogóle nie próbował o nią walczyć. Dlaczego? Castillo od razu przyszły do głowy dwie opcje – albo uznał, że nie ma jak tego wytłumaczyć, więc lepiej dać sobie spokój, albo najzwyczajniej w świecie nie zależało mu na niej. Miał gdzieś, co myśli i co się z nią teraz dzieje. Tak czy siak – skończył z nią. 
Kobieta nie miała już niczego więcej do powiedzenia – ani Megan, ani Verdasowi. Wyszła więc. Szybkim krokiem skierowała się w stronę swojego mieszkania, walcząc ze łzami. Wiedziała, że to już koniec.
– Ona albo ja – powtórzyła i odeszła w stronę hotelu.

~*~

Przepraszam, że tak krótko.
Przepraszam, że tak nudno.
Przepraszam, że tak późno.
Chciałam, żeby rozdział był dłuższy, ale miałam dwa dosyć długie fragmenty i gdybym je dopisała, rozdział byłby z kolei za długi, a poza tym te fragmenty bardziej będą pasowały w niedalekiej przyszłości :).
Co do tego, że tak późno – ostatnio była taka duchota, że siedziałam w pokoju z zasłoniętymi oknami i przy wiatraku, oglądając chore seriale. Naprawdę nie byłam w stanie skleić jakiegoś sensownego zdania, więc sorry ;---;
Ogólnie ten rozdział wydaje mi się taki jakiś dziwny ;// Pisałam go półprzytomna, bo wczoraj do 3 gdzieś siedziałam, a o 7 rano moi sąsiedzi postanowili się spalić i wezwać 4 wozy strażackie plus karetka, więc jutro poprawię ten rozdział jeszcze raz ;D.
Teraz już znacie cały powód rozstania i jak zaczynałam z tymi wspomnieniami to planowałam właśnie po tym zerwaniu z nimi skończyć, ale teraz myślę, że mogłabym pisać to, jak Leon i Fiolka poradzili sobie po rozstaniu (no wiecie, ciąża Fiolki itd.) ale w sumie nie wiem ;D. Jak myślicie? 
Cóż, mam nadzieję, że nie wyszło to tak źle, jak mi się wydaje i czekam na Wasze opinie :).

Do następnego :*

Quinn <3

PS
Zapraszam na nowego bloga [KLIK]. Rozdział pojawi się 14.07 ;)

18 komentarzy:

  1. #MiejsceDlaMiskaKtoryMaWziacLekiBoPingwinSkonczylRozdzial

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek nic nie mówi, ale gdyby było Teddy vs. Violetta to Leon by się nie zastanawiał i by nie rb scen tylko by pomachał ładnie Violettcie i powiedział, że wybiera Ted'a ^-^
      Miśkowi czeko się skończyła.
      Ale wziął leki.
      Jest dobrze.
      Misiek jest "normalny".
      Aż dziwnie to brzmi.
      Pingwin wie, że Misiek zamiast dziwkarskie ciuchy przeczytał ruchy, ale Misiek mówił, że jeżeli chodzi o Megan to wszystko z nią związane bd dziwkarskie xD
      Misiek taki uroczy ^-^
      Rozdział ♥♥♥
      ALE. NIE. BYŁO. BÓJKI.
      MISIEK NA NIĄ CZEKAŁ ;(
      Czemu Pingwin nie kocha Miśka? ;(
      Misiek ma przez to depresję.
      .
      .
      .
      Misiek już był na SBFATDSSNVB :D
      .
      .
      .
      Diego popsuł wyjazd Leonetty hihi. Ale Leon cos wymyśli, na pewno. V. nie powinna mu stawiać ultimatum, chociaż Misiek troszeńkę ja rozumie.
      TROCHĘ.
      Żeby nie było.
      Bo Misiek zawsze stoi po stronie męża.
      Pingwin ma piękne prof tak btw. MISIEK NIE STALKUJE. Misiek to prawilny obywatel lasu.

      Misiek potrzebuje czeko. TERAZ.
      Misiek czeka na 11. Ale wciąż żałuje, że Leon nie wypadł z łazienki w stroi SuperMan'a i nie zaczął się bić z Diego :/

      Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas Guzman

      Usuń
    2. *21.
      MISIEK PRZYPOMINA, ŻE SZKOŁA LEŚNA=SP :D
      XX to 10 przecież xD

      Usuń
  2. Booski.
    Niestety w tym tygodniu i w kilku następnych Tyśka będzie mieć przejebane z komentowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski :*
    Megan to suka.
    Sorry, takie życie, inaczej się jej nazwać nie da -,-
    To ona rozdzieliła Leonettę, okłamywała Leona, Violettę, jest suką.
    Nienawidzę jej i mam nadzieję, że Leon też ją znienawidzi.
    Mam nadzieję, że Violetta wyjaśni mu całą sprawę i Verdas nie zrobi niczego głupiego ;-;
    Ale sądzę, ze jej się tak łatwo pozbyć nie da ;-;
    Tyle w temacie Megan -,-

    Diego to debil.
    Boję się, że będzie chciał rozdzielić Leonettę i będzie w zmowie z Megan ;-;
    BOŻE, PO CO JA CI PODPOWIADAM POMYSŁY?! O.O
    Ale idiotka ze mnie xd

    Dalej nie wiem, skąd te siniaki :/
    Chcę wiedzieć! xd :<

    Czekam :*

    ZAPRASZAM
    leoneettaamor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty! Fiolka stawia ultimatum Leoskowi. Ciekawe co jej odpowie. Do nexta :-) Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham♥
    Pisze to w kazdym komentarzu, ale rozdział to cuuudo. Jesteś jedna z nielicznych blogerek, ktore piszą krótkie rozdziały, aczkolwiek zawarte jest w nich wszystko, co powinno się znaleźć.
    Moje kochane retrospekcje. Tak szczerze to tylko na nie czekam:P
    Szkoda, że moje życzenia się nie spełniły. Następnym razem uwzglednie w nie jeszcze strażaków. ..taki tam żarcik.
    Czekam na nastepny- liczę na perspektywę Leosia.
    Weny
    ~Shyshine

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny! czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. I d e a l n i e !
    Uwielbiam to opowiadanie.. Z resztą jak każde które piszesz.
    Diego śledzi Violke ;o I Leona też...
    Megan znowu się wtrąca w ich życie. Mam ochotę strzelić i jej i Diego. Swoją drogą on to jest chyba jakimś psychopatą. Violka miała siniaki, on jest na nią wkurzony. ..
    Ogólnie super! Czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj ;*
    Kocham. Kocham. Kocham to opowiadanie :D
    Ja jak zwykle nie wiem co powiedzieć... To jest doskonałe, za dobre żeby mieć choć jedną uwagę. Ponownie jestem zachwycona :D
    Cud, miód i orzeszki. Jakoś tak się pisze? Nieważne, po prostu uważam, że rozdział jest rewelacyjny :D
    Ten komentarz będzie marny, ale mam nadzieje, że jakoś się jeszcze trzymasz xD
    Diego, przyszedł do Violki. Głupio się pyta, czy przeszkadza. Tak, PRZESZKADZASZ! :D To powinna być odpowiedź Castillo, ale co zrobić, że jest za dobrze wychowania. Myślałam, że Diego zrobi coś, przez co Leonek, będzie musiał interweniować. Wyskoczyć z łazienki, mając w ręku pierwsze co by mu wpadło do rąk, np. paste do zębów, hyhy :D Kurcze, ale ja mam pomysły, a z Diego robię większego dupka, niż jest w rzeczywistości xD
    Ciekawe czy wie o Violi i Leonie... Może zgrywa głupa, że nic nie zobaczył :D Przecież widać, że oni się kochają xD
    Diegito dowiedział się o ich sekreciku i ściągnął Megan... Próbuje zwęszyć jakiś spisek, ale mi nie wychodzi xD Znowu podejrzewam go o najgorsze :D
    Megan. Co za bezduszna pinda. To przez nią, Leon i Violetta, nie pogodzili się. Skłamała, a Violka głupia uwierzyła. Dobrze zrobiła, karząc Verdasowi wybrać, ale on pewnie zachowa się jak nadęta paniusia. Będzie zły, że musi wybrać jedną. Znowu podejrzewam wszystkich o najgorsze xD Może przejrzy na oczy. Megan nie jest twoją przyjaciółką! :D Niech idzie do Diego xD
    Czekam na kolejny diamencik ♥
    Wybacz za niski poziom tej wypowiedzi :D
    Weny! ;)

    Pozdrawiam,
    Rachel ;*







    OdpowiedzUsuń