– Dzięki, Jocelyn. Wiszę ci przysługę – powiedział do słuchawki, wchodząc po schodach do swojego mieszkania pewien, że jest tam już szatynka.
– Nie ma za co. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, przecież nie wsypałabym was.
Po wejściu do mieszkania, zatrzymał się gwałtownie. Była to naturalna reakcja na widok Megan stojącej naprzeciwko drzwi. Odwrócił głowę i odkrył, że mogło być jeszcze gorzej – pod ścianą stała Castillo, a z jej miny nie trudno było wyczytać, że wcale nie jest zadowolona.
– Joss, pogadamy później – rzucił i rozłączył się. – Co tutaj robisz?
Stanął obok szatynki i położył rękę na jej plecach w celu uspokojenia jej. Gest jednak nie podziałał i od razu wyczuł, że stała się jeszcze bardziej spięta. Nagle dotarło do niego, że jeszcze nie wyjaśnili sobie sprawy sprzed dwóch lat. Oboje zajęli się sobą zupełnie zapominając o przeszłości. Wiedział, że po tym spotkaniu, będą musieli o tym wszystkim porozmawiać.
– Przyjechałam na urlop – uśmiechnęła się. – Stęskniłam się za tobą.
Podeszła do Verdasa i pocałowała go w policzek. Wiedział, że robi to specjalnie – jej celem było sprowokowanie Violetty. Co więcej – po tym, jak ta zaciskała palce na kluczach – wywnioskował, że Megan była na dobrej drodze do osiągnięcia celu.
– Jak tu weszłaś?
Kobieta sięgnęła po swoją torebkę i po chwili wyjęła z niej pęk kluczy.
– Dałeś mi je, pamiętasz? – mówiąc to, nie oderwała wzroku od Violetty. Verdas wiedział, że lepiej będzie nie rozmawiać z nią w towarzystwie Castillo.
Westchnął głośno.
– Megan, możemy porozmawiać, kiedy indziej?
– Nie – odezwała się w końcu szatynka. – Ja wyjdę, a wy sobie porozmawiajcie.
– Violu. – Położył rękę na jej biodrze, kiedy się odwróciła.
– Jest okej, pogadamy jutro. – Pocałowała go na pożegnanie i opuściła mieszkanie.
Westchnął głośno i zamknął za nią drzwi.
Z lekkim zadowoleniem stwierdził w duchu, że szatynka nie była wściekła. Wiedział jednak, że czeka ich poważna rozmowa i nie był pewien czy będzie w stanie czekać na nią do jutra.
– Znowu jesteście razem – stwierdziła Megan za jego plecami. – Leon, naprawdę chcesz znowu marnować na nią czas?
Odwrócił się do niej.
– Meg, nie wtrącaj się – powiedział zdenerwowany postawą przyjaciółki i skierował się w stronę kuchni.
– Leon, jeśli myślisz, że będziecie żyli długo i szczęśliwie, to się mylisz. Oboje wiemy, że z Violettą to niemożliwe.
– Meg, nie pytałem cię o zdanie! – podniósł głos.
Nalał wody do dwóch szklanek i spojrzał na nią wyczekująco.
– Po co tu przyjechałaś?
Podniosła brwi.
– Widzisz? Jeszcze parę lat temu w życiu byś mnie tak nie potraktował. Lataj za nią dalej, a niedługo nie zostanie ci nikt poza nią.
– Megan, skończ z tym, do cholery, i powiedz mi, po co tutaj przyszłaś.
Westchnęła głośno i zrobiła obrażoną minę.
– Chciałam porozmawiać ze starym przyjacielem, ale widzę, że już go tutaj nie ma – oznajmiła, po czym oburzona opuściła jego mieszkanie.
Zawsze taka była, pomyślał. Nigdy nawet nie próbowała udawać, że wcale nie jest rozpieszczoną jedynaczką z bogatymi rodzicami. Wystarczało jedno słowo krytyki, a ta obrażała się i wychodziła. Verdas był już do tego przyzwyczajony. Wiedział, że za kilka dni zadzwoni do niego i jak gdyby nigdy nic, zaprosi go na kawę.
Sam nie wiedział, dlaczego zapukał do drzwi. Może po to, żeby zyskać więcej czasu na przemyślenie tego, co chce powiedzieć szatynce albo po to, żeby miała wybór czy chce z nim teraz rozmawiać, czy nie.
W każdym razie to zrobił i czekał z nadzieją, że mimo wszystko, Castillo mu otworzy.
Po paru sekundach, usłyszał jej kroki, a chwilę później ujrzał w progu jej sylwetkę. Na jego widok uśmiechnęła się lekko i pocałowała go, po czym wpuściła do mieszkania.
– Czego chciała Megan? – zapytała od razu.
Wiedział, że zapewne od wyjścia nie myślała o niczym innym. Dlatego między innymi, jak najszybciej do niej przyjechał.
– Trochę pogadała, obraziła się i wyszła.
Kiwnęła głową i schowała ręce w tylnych kieszeniach dżinsów.
– Przepraszam cię za nią. Nie miałem pojęcia, że tu przyjechała – oznajmił. – Mamy zaległą rozmowę.
Przytaknęła.
– Tak, mieliśmy porozmawiać o nas, a nie o Megan – odpowiedziała, po czym usiadła na kanapie.
Verdas już chciał zaprzeczyć, ponieważ oboje wiedzieli, że Carter to również temat, który muszą poruszyć, ale w końcu stwierdził, że lepiej będzie najpierw wyjaśnić to, co jest między nimi w tej chwili.
Po niecałej godzinie, doszli do wniosku, że w tej chwili nie mają innego wyjścia i muszą się ukrywać. To dopiero świeża sprawa, więc powinni trochę odczekać, aż w końcu oznajmią wszystkim, że się spotykają. Mieli jednak świadomość tego, że tak czy siak ani Diego, ani rodzice Verdasa nie przyjmą tego najlepiej.
– Więc znowu się ukrywamy – podsumowała szatynka. – Będziemy mieli jakieś sekretne ksywki? A może wynajmiemy małe mieszkanie za miastem, w którym moglibyśmy się spotykać?
Zaśmiał się i założył jej kosmyk włosów za ucho.
– Nie będzie tak źle – zapewnił ją. – Buenos Aires jest wystarczająco duże, żebyśmy mogli spędzać czas w mieście. Poza tym zawsze zostają nam jakieś wypady za miasto. Na przykład w przyszłym tygodniu jedziemy w delegację. Co prawda będziemy tam pracować, ale z pewnością znajdziemy choć trochę wolnego czasu, który będziemy mogli spędzić razem.
Uśmiechnęła się do niego i pocałowała go namiętnie. Po chwili jednak się oderwał.
– Ale musimy porozmawiać o Megan.
Przewróciła oczami.
– Leon, błagam cię, nie mówmy o tym. Było, minęło.
– Violetta, posłuchaj mnie.
– Nie, Leon. Po co w ogóle poruszasz ten temat? To tyl…
– Nigdy cię nie zdradziłem.
Spojrzała na niego. Widział w jej oczach zwątpienie i rozumiał ją. Wszyscy wiedzieli, jak wyglądało jego życie przed poznaniem Castillo i zapewne większość osób żyje w świadomości, że Leon mógłby zrobić coś takiego. Poza tym nie walczył o nią wystarczająco mocno, co z pewnością utwierdziło ją w przekonaniu, że ją zdradził.
– Proszę, posłuchaj mnie, okej?
Westchnęła, ale po chwili kiwnęła głową niechętnie.
– Ty i Violetta długo jesteście razem? – zapytała go, siadając na białej kanapie.
Wzruszył ramionami i nalał czerwone wino do dwóch kieliszków.
– Parę miesięcy.
– To coś poważnego?
Spojrzał na nią. Wiedział, że tak. Ale cholernie trudno było przyznać to na głos; udowodnić, że to wszystko jest prawdą.
Cały wieczór spędził z Megan. Na co dzień kobieta mieszka w Paryżu, więc ich kontakt jest ograniczony. Jednak po scenie zazdrości, jaką zrobiła mu Castillo, nie miał nastroju do siedzenia w klubie całą noc, więc szybko przenieśli się do jego mieszkania.
Wziął kieliszki i postawił je na szklanym stoliku, po czym usiadł w białym fotelu.
– Chyba mnie nie lubi, co? – zadała kolejne pytanie, przysuwając się.
Verdas od razu przypomniał sobie, jak jeszcze parę godzin temu szatynka stwierdziła, że kobieta wygląda i zachowuje się, jak „dziwka”. Nie miał pojęcia, dlaczego jest do niej tak źle nastawiona. Carter przecież nie zrobiła nic, żeby ta czuła się zagrożona.
– Skąd takie wnioski?
Wzruszyła ramionami.
Przysunęła się jeszcze bliżej i po chwili przybliżyła swoją twarz do jego. Wiedział, jakie ma zamiary i mimo tego, że jego reakcja była opóźniona przez promile, odsunął się zanim zdążyła zrobić cokolwiek więcej.
– Megan, przestań.
– Przepraszam – odparła speszona.
Leon wiedział, że kiedyś podobał się kobiecie, ale już dawno wszystko sobie wyjaśnili i nie łączyło ich nic poza przyjaźnią. Pewien więc był, że jej zachowanie spowodowane jest alkoholem.
Po chwili milczenia, pochyliła się i sięgnęła po kieliszek wina. Niestety zanim zdążyła się oprzeć, upuściła kieliszek i oblała swoją białą sukienkę.
– Cholera – przeklęła i wstała.
Verdas zerwał się i przyniósł jej ręcznik, ale oboje mieli świadomość, że tego ubrania już nie da się uratować.
Westchnął głośno.
– Przyniosę ci coś do przebrania.
Zniknął w sypialni i po paru sekundach wrócił z pierwszą lepszą koszulką. Kiedy Megan już się przebrała, wspólnie zdecydowali, że lepiej będzie, jeśli o tej porze nie będzie już wracała sama do domu. Położyła się więc w jego sypialni, a on zasnął na kanapie.
Rano od razu skierował się pod prysznic. Zdjął ubranie, którego wolał nie pozbywać się, kiedy pijana szatynka spała za ścianą i wszedł do kabiny. Zanim jednak zdążył puścić wodę, usłyszał dzwonek do drzwi.
Przeklął pod nosem i szybko włożył spodnie. Męcząc się z zamkiem skierował się do drzwi, ale uprzedziła go Carter. Po krótkiej chwili zobaczył, że na korytarzu stoi Violetta.
Kiedy tylko go dostrzegła, w jej oczach pojawiły się łzy, a on zdał sobie sprawę w jakim stanie ich zastała.
Drzwi otworzyła jej inna kobieta ubrana w jego koszulę, a za nią stał szatyn w samych spodniach, które co więcej dopiero zapinał.
Już miał coś powiedzieć, kiedy ta pokręciła głową i obróciła się na pięcie, po czym wybiegła z klatki schodowej.
– Violetta!
Pobiegł za nią, ale po wyjściu z klatki schodowej, zdążył ujrzeć już tylko jej sylwetkę znikającą we wnętrzu taksówki.
Kiedy się obudził, szatynka ubrana w jego koszulę, spała wtulona w jego tors. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Mieszkanie Castillo było tak małe, że noce spędzała na rozkładanej kanapie w salonie. Co więcej mebel nie był zbyt wygodny. Verdasowi od razu przypomniało się, dlaczego większość czasu spędzają w jego lokum.
Po chwili rzuciła mu się w oczy prawa ręka Violetty, która leżała na jego piersi. Odsłonił lekko nadgarstek, tak aby jej nie obudzić, i musnął palcami siniaki. Kompletnie o nich zapomniał, przez co nie poruszył tego tematu wczoraj.
Po paru minutach, szatynka otworzyła oczy i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Po chwili również przeniosła wzrok na swoją rękę i westchnęła głośno.
– Przepraszam za to, że wyjechałam.
Wiedział, że próbowała zmienić temat, zanim jeszcze w ogóle się zaczął. Wczoraj już przeprosili się nawzajem wystarczająco dużo razy.
Już chciał odpowiedzieć, kiedy usłyszeli dzwonek do drzwi. Castillo wstała i w samej koszuli podeszła do drzwi. Po spojrzeniu w oko Judasza, odwróciła się gwałtownie i popatrzyła na niego spanikowana.
– To Diego! – krzyknęła szeptem. – Schowaj się!
Otworzył szeroko oczy i zerwał się z łóżka.
– Co on tu robi o ósmej rano?
– Nie mam pojęcia! Weź swoje rzeczy i schowaj się w łazience.
– Violetta, masz na sobie moją koszulę.
Przeklęła pod nosem, po czym podeszła do szafy. Ściągnęła z siebie ubranie i rzuciła je szatynowi. Następnie narzuciła na siebie różowy szlafrok.
– Nie będziesz rozmawiała z moim bratem ubrana w sam szlafrok.
– Leon, zamknij się i właź do tej łazienki!
Po usłyszeniu kolejnego dzwonka, zamknął się w łazience. Przyłożył ucho do drzwi i słuchał, jak ta idzie w stronę wejścia.
~*~
Przybywam z rozdziałem dziewiętnastym! ^-^ Jesu, ale ja się lenię ;O. Rozdział według mnie nie jest jakiś wybitny, ale lepszy niż poprzedni :D.
Ogólnie zepsułam jedno z dwóch najważniejszych wspomnień w opowiadaniu (to drugie najpewniej pojawi się w next ;)), ale mimo wszystko mam nadzieję, że nie jest aż tak źle.
Wiem, że teraz Leonetta jest przesłodzona i zapewne znajdą się tacy, którym to przeszkadza, ale w najbliższych rozdział taka właśnie będzie ^-^.
Next postaram się dodać, jak najszybciej. Wyjeżdżam na "wakacje" dopiero 20.07, więc do tej pory postaram się napisać jak najwięcej rozdziałów, ale mam w planach do zrobienia coś jeszcze (Nicol wcale nie szykuje nowego bloga), więc nic nie obiecuję :///.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie (i te dobre, i złe ;))
Do następnego :*
Quinn ;D
PS
W zakładce "Bohaterowie" jest już Megan ^-^.
#MiejsceDlaNiewdziecznegoMiskaKtoryWypominaPingwinowiWyjsciaDoLasu
OdpowiedzUsuńMISIEK JEST KSIĘŻNICZKĄ.
UsuńBUUU MEGAN CARTER.
UsuńBUUUU.
MISIEK BYŁ W ZAKŁADCE.
I kto tam był???
Tam tam ram tam daa taaa daaa...
JOCELYN.
Misiek w sumie podkochuje się w Luke'u Collins'ie, ale Pingwin tg nie słyszał, bo to mąż Króla.
Na miejscu Jocelyn wsypałabym Leonettę.Misiek to taki zdzirowaty niedźwiedź czasami, że szkoda mówić. Krążą plotki, że to wynik mieszkania lasu, inni zapewniają, że mydło rozwiązałoby sprawę. Całe życie w niepewności.
Misiek i tak nie przebije pięknego koma Pingwina.
Misiek nie jest księżniczką. Misiek jest wróżką. WIEDZIAŁ, ŻE TO BD MEGAN. AHA.
#MisiekJestCzasamiTakiSuperMądry
CZMU LEON MÓWI DO TEJ ZDZIRY MEG?
Co.To.Za.Zdrobnienie.Verdas.Uważaj.Na.Złość.Niedźwiedzia.
Misiek ogl dzisiaj Powodzenia Charlie! BYŁA TEDDY :D
Ciekawe skąd Misiek ma ten nick xD Misiek nie podkochuje się tylko w Luke'u. To dotyczy też Tobias'a. I Zaca. I w sumie po Step Up 5 Ryan też nie jest bezpieczny.
Misiek nic nie mówił.
PS Czemu wszyscy mężowie Pingwina zdejmowali w filmach koszulki?
Przypadeg? xD
MISIEK NIE STALKUJE.
– Więc znowu się ukrywamy – podsumowała szatynka. – Będziemy mieli jakieś sekretne ksywki? A może wynajmiemy małe mieszkanie za miastem, w którym moglibyśmy się spotykać?
Misiek chwilę się śmiał.
xD
Misiek zgubił leki tak btw.
MISIEK NIE WIE CZY TO WIN TLR CZY PO PROSTU SHIPPUJE U PINGWINA LEONETTĘ.
Przy okazji - BD BÓJKA?
BD BÓJKA?
Może Diego zacznie krzyczeć czy coś albo bić V. i tu bohater Leon wyleci z szafy. Niczym Spiderman!
Misiek chciał być Spidermanem, ale nie wyszło :/
Przy okazji Megan to zdzira xD
Misiek powinien znaleźć te leki.
Czekam na 20. ^-^
Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas
Druga :D
OdpowiedzUsuńCudny rozdział ;-*
Roxita
Tyśka zajmuje bo wolno ;*
OdpowiedzUsuńA dla Śmierci miejsca nie ma?
OdpowiedzUsuńFoch.
Kosa się szykuje.
Zajmuję ^^
Wrócę! ;)
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńZajmuje ;*
OdpowiedzUsuńL xD
Cudiwny rozdział.
OdpowiedzUsuńHahhah Diego wyczuł moment xdd
Megan. Pierwsze wrażenie ,robila na mnie okropne, ale nie oceniam kasiazki po okladce. Czas pokaze.
Jocelyn - cis czuje ze ich wsypie..
Nie sadzilam ze violka zachowa zimna krew xdd
Cudowny rozdzial!
Perelka *.*
Zycze weny!
Przepraszam za bledy xd jestem na tel.
Nex next next next next plis! hah
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :**
Super
OdpowiedzUsuńBosko piszesz *.* wrócę; -)
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńCzekam na next :-)
Ciekawe co chce Diego? ?? Na ta informacje poczekam do następnego rodziału :-)
Cudowny! Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńGenialny ! :* Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Suzz.
Wrócę; **
OdpowiedzUsuńGenialny !:-)
OdpowiedzUsuńWrócę jeszcze dziś słonko ^^
OdpowiedzUsuńTak wrócę jeszcze dziś a wracam dwa dni później -.-
UsuńCześć słoneczko ;*
Rozdział PEREŁKA jak zwykle
Jocelyn nic nie powie nikomu XD
Nareszczie się dowiedziałam dlaczego oni się rozsali, wszystko przez tą suke
No po jaką cholerę ona tam przyłaziła ? ;
Ja się nie dziwię Violetcie dlaczego z nim zerwała , zastając taki widok
Ale to było zwykłe nieporozumienie
Leonetta szczęśliwa , Jejku nie wyobrażasz sobie jaki mam uśmiech na twarzy to czytając
I mimo , że jestem chora na angine to się jaram
Przyszedł Diego , i muszą się ukrywac
Leon do łazienkii musiał uciec hah xDD
Ten rozdział jest zajebisty :D
Pozostaje mi czekać na kolejne cudo
Pozdrawiam
Love , Maggie ^
Łojojoj, szybkiego powrotu do zdrowia :**
UsuńWrócę <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńZostałaś mianowana na moim blogu do LBA <3 Pytania masz tutaj --------------> http://pierwszespojrzenie-leonetta.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńJestem tutaj!
OdpowiedzUsuńNie powinno mnie tutaj być?
Dorwałam na chwile Internet i jestem tutaj ❤
On cie nie zdradził!
Widzisz!
Kocha to nie zdradza.
A Leoś kocha!
I ta suka ...
Megan jej było.
Tak?
Juz juz nie lubię.
Widac ze ma chrapkę na Verdasa xD
A kt by nie miała? XD
Dobra dobra ...
Ukrywają się?
Znowu?
Ja rozumiem Diego itp ...
Ale ja chce się żeby ta ciota się o nich dowiedziała!
Zdradziłeś ją to cierp!
Ty nie kochałeś xD
Dobra dobra tyle xD
Karzą mi iść spać -.-
Pa ❤
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Rozdział cudownyy po prostu nieziemski zrob raz Leona takiego władczego pliskaa , kiedy next ? Lils;)
OdpowiedzUsuńWitaj ;*
OdpowiedzUsuńPrzybywam z opóźnieniem, ale ostatnio jakoś chęci brak i czasu, żeby zajrzeć na bloggera :D
Rozdział, perełka ;*
Każdy jest wyjątkowy, więc to żadna nowość, że bardzo mi się podoba :D
Jocelyn, obiecała, że nie wsypie Violetty i Leona. Mam nadzieje, iż słowa dotrzyma xD
Verdas nie zdradził Violetty! :D
To wszystko przez tą Megan.
Ugh.
Violetta pomyślała o najgorszym, ale co się dziwić. Kiepsko wyglądała ta cała sytuacja, a Leon jakoś słabo się starał, aby to wyjaśnić :D
Ta kobieta znowu się pojawiła... Trochę się obawiam, że ponownie rozdzieli Leonette.
Na razie wszystko między nimi okej, tylko jak długo to szczęście będzie trwało?
Przylazł Diego, ciekawe po co? Czy to przez niego Viola ma te siniaki? Może to on jej to zrobił i teraz znowu będzie chciał ją skrzywdzić? A tutaj wkroczy Leon i Diego dostanie po pysku, hyhy xD
Czekam na kolejne cuuuudooo ♥
Weny! :D
Pozdrawiam,
Rachel ;*