sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział IX ~ "Znasz nową asystentkę ojca?"

Rozdział dedykuję Miśkowi :*



– Jeśli chcesz zrobić mi na złość - okej, ale nie rób tego kosztem Violetty – rzucił Diego, wchodząc do gabinetu swojego młodszego brata.
Leon spojrzał na niego, nie wiedząc, o co może mu chodzić. W myślach analizował to, co robił przez ostatnie dni i zastanawiał się, czy zrobił coś Diego lub jego dziewczynie. Z dumą stwierdził, że przez ostatni tydzień – od spotkania na cmentarzu – nie widział się z Violettą. Nie miał też czasu robić na złość Diego, ponieważ spędził ten czas na spotkaniach z Francescą i pewnej przypadkowej kobiecie.
Opowiedział Włoszce o swojej obietnicy. Ta jak zwykle upierała się, że wszystko powinien powiedzieć Diego. Jak zwykle kieruje się zasadą - lepsza najgorsza prawda od kłamstwa. Tyle, że to nie on chodził z brunetem i to nie jego obowiązywała szczerość wobec niego.
W końcu podniósł wzrok na starszego brata, stojącego w drzwiach, i zmarszczył brwi.
– Przecież ostatnio nic jej nie zrobiłem – odpowiedział i wrócił do pracy.
Zdenerwowany Verdas podszedł bliżej i zajął miejsce na krześle, naprzeciwko swojego brata.
- Namówiłeś ojca na to, żeby zamiast Violetty, zatrudnił jakąś laskę, z którą na 99% się przespałeś.
Szatyn podniósł palec oburzony, przerywając tym wypowiedź mężczyzny.
– Jeszcze z nią nie spałem – obronił się. Dopiero po chwili dotarło do niego, że brzmiało to dużo gorzej niż w jego głowie. – I nie zamierzam! – dodał szybko. Kiedy jednak napotkał kpiące spojrzenie swojego brata, zdał sobie sprawę, że wcale mu nie wierzy.
Westchnął głośno. Dzisiaj Jocelyn miała zacząć pracę w firmie ich ojca. Leon bez większych trudności namówił go, żeby ją przyjął. Ten jednak nic nie wspominał o tym, że tą posadę ma przyjąć Violetta.
– Skąd miałem wiedzieć, że twoja laska chce tą posadę?
– Mówiłem o tym ostatnim razem, gdy ojciec nas do siebie wezwał.
Młodszy Verdas zmarszczył brwi i próbował wrócić myślami do jakiegoś spotkania z Diego i ojcem. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy.
– Byłem wtedy pijany?
Brunet pierw westchnął, a potem schylił się i uderzył głową w biurko. Po chwili jednak dotarło do niego, co jego młodszy brat robił, kiedy ten namawiał ojca na to by dał posadę swojej asystentki szatynce. Podniósł wzrok.
– Oglądałeś głupie filmiki z kotami na telefonie.

Stał przy recepcji, kiedy nagle ciepłe, delikatne dłonie zasłoniły mu oczy. Uśmiechnął się pod nosem. Delikatnie zdjął dłonie z twarzy i odwrócił się. Tak, jak się tego spodziewał – ujrzał Jocelyn. Była szeroko uśmiechnięta i otwierała usta, aby coś powiedzieć, kiedy ten jej przerwał:
– Tak, dziękowałaś mi już. – Westchnął i odwrócił się z powrotem. Mimo to uśmiech nie znikał mu z twarzy. Kobieta stanęła obok i oparła się o biurko.
– Naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
– Wystarczy, że cię nie zwolnią.
Zrobiła naburmuszoną minę, ale Verdas wiedział, że udaje. Może nie znał jej i jej nawyków tak dobrze, jak Violetty, ale od razu zgadywał, kiedy kłamie.
 Więc uwiodłeś moją przyjaciółkę – zagadnęła, kiedy Castillo wyszła do łazienki. Leon mylił się, gdy myślał, że spotkanie w klubie będzie ich ostatnim. Nie minęło dużo czasu, kiedy szatynka przyszła do niego, oznajmiając, że następnego popołudnia zjedzą lunch w towarzystwie Jocelyn. Jak się okazało – nie miał nic w tej sprawie do gadania.
Takim oto sposobem siedział w dość małej knajpie urządzonej w przytulnym stylu, jedząc i rozmawiając ze swoją dziewczyną i jej przyjaciółką. Mimo, że niedawno spędził z nimi cały wieczór, teraz po raz pierwszy rozmawiał z kobietą w cztery oczy.
Pochyliła się nad stołem i dała mu znak ręką, żeby się przybliżył. Po krótkiej chwili zastanowienia, zrobił to.
 Jeśli okaże się, że jest jedną z twojego haremu, urwę ci jaja i zrobię z nich breloczek.
Długo nie wytrzymali i oboje wybuchnęli śmiechem.
 Mówię serio – broniła się, ale te słowa w połączeniu z jej niepohamowanym śmiechem, zupełnie traciły sens.
Kiedy w końcu się uspokoili, Violetta wróciła. Usiadła obok Verdasa i dokładnie się im przyjrzała.
 Z czego się śmialiście?  zapytała zdezorientowana.
Jocelyn ponownie się zaśmiała, a Verdas szeroko się uśmiechnął, całując szatynkę w policzek.
– Jocelyn?
Na dźwięk jej głosu, kobieta się odwróciła, a wzrok Leona powędrował do gabinetu Diego, z którego właśnie wychodziła Castillo. Obojgu przyjrzała się zaniepokojona, ale nic więcej nie powiedziała. Na jej twarzy malowało się zdziwienie, ale szatyn nie był w stanie określić, czy jest zła, smutna, czy szczęśliwa. Obstawiał jednak pierwszą bądź drugą wersję. Zdał sobie sprawę, że trzecia graniczy z cudem.
Już chciał coś powiedzieć, kiedy zza pleców kobiety wyłonił się Diego.
– Znasz nową asystentkę ojca? – zapytał również zdziwiony.
– Asystentkę twojego ojca? – Gwałtownie odwróciła głowę w stronę bruneta, po czy ponownie przyjrzała się swojej byłej przyjaciółce.
Leon zastygł i sam nie wiedział, co powiedzieć. Wiedział, że gdyby próbował się bronić, Diego od razu zacząłby coś podejrzewać. Poza tym, nie czuł się winny. Mimo, że z początku chciał po prostu wkurzyć Castillo, końcowy efekt był taki, że pomógł swojej znajomej w dość ciężkiej sytuacji.
Kiedy starszy Verdas już chciał coś powiedzieć, lecz szatynka odezwała się pierwsza.
– Moja... stara znajoma. – Nie odrywała wzroku z twarzy kobiety. – Dawno temu urwał się nam kontakt. Nie miałam pojęcia, że tutaj pracuje. – Na koniec wypowiedzi, odwróciła się do swojego chłopaka i wymusiła lekki uśmiech.
– To też znajoma Leona, prawda?
Zanim szatyn zdążył cokolwiek odpowiedzieć, ten kontynuował:
– Ojciec z jego polecenia zatrudnił ją na to stanowisko.
Castillo automatycznie spojrzała na swojego byłego chłopaka. Wiedział już, co ma ochotę mu powiedzieć. Widział, że gdyby nie Diego, wygarnęłaby. Dawna Violetta robiłaby to płacząc. Teraz jednak, kiedy zobaczył w jej oczach złość zrozumiał, że nie wie, co zrobiłaby teraźniejsza.
Jocelyn również odwróciła się do szatyna. Na chwilę przeniósł wzrok z kobiety na swoją przyjaciółkę.
– Ja... powinnam chyba wracać do pracy.
Zanim zdążył coś odpowiedzieć, odeszła od recepcji i skierowała się w stronę pomieszczenia socjalnego, starając się nie patrzeć na nikogo z trójki.
Diego zmarszczył brwi, ale zanim zdążył o coś zapytać, zadzwonił telefon w jego gabinecie. Przeprosił, po czym pocałował szatynkę w policzek i oddalił się, zamykając za sobą drzwi, żeby odebrać.
– Nie wierzę, że to zrobiłeś – powiedziała, chodząc po gabinecie. – Myślałam, że mogę ci zaufać. Że będziesz grać fair, i że zapomnisz o tym, co nas łączyło. Czyli właściwie o samym seksie, bo tylko tym dla ciebie byłam i...
– Dobrze wiesz, że to nieprawda – przerwał jej. Sam wmawiał to sobie na samym początku, ale ona miała zawsze świadomość, że łączy ich coś więcej. I, kiedy przyszło co do czego, wciąż mu to powtarzała.
Nie odpowiedziała.
Przeszła powolnym krokiem po gabinecie, patrząc w stronę okna.
– Może usiądziesz? Przez to twoje chodzenie w kółko, kręci mi się w głowie.
Spiorunowała go wzrokiem, ale po chwili wewnętrznej walki z samą sobą odsunęła krzesło naprzeciwko biurka Verdasa. Zanim jednak usiadła, spojrzała na niego i ponownie wsunęła siedzenie. Następnie przeszła na drugi koniec pomieszczenia i usiadła na białej, skórzanej kanapie. Założyła nogę na nogę i wpatrywała się przez siebie.
– Okej, zachowujmy się jak dzieci – odezwał się, po czym westchnął zirytowany. Założył ręce za głowę, po czym się na nich oparł i wzniósł oczy do góry.
– Ja zachowuję się jak dziecko? – zapytała oburzona, przenosząc na niego wzrok. – I kto to mówi?! Jesteś jednym, wielkim dzieciakiem! Najpierw obiecujesz mi, że nikt od ciebie nie dowie się o tym, że znaliśmy się wcześniej, a potem namawiasz swojego ojca, żeby zatrudnił Jocelyn!
Ponownie wstała i zaczęła chodzić po gabinecie.
– Nie wierzę, że nie wiedziałeś, że się pokłóciłyśmy!
– Wiedziałem też, że jej ojciec jest chory i ona potrzebuje tej pracy! – podniósł głos. – Przykro mi, że w odróżnieniu od ciebie nie interesuje mnie tylko moja osoba!
Stanęła w miejscu i spojrzała mu w oczy. Zobaczył łzę spływającą po jej policzku.
– Fajnie, że w końcu się dowiaduję, co od zawsze o mnie myślisz.
Zanim jednak zdążył coś odpowiedzieć, wyszła z gabinetu trzaskając drzwiami.

~*~

Mamy 9! ^^ Wiem, że trochę nudnawa, wspomnienie denne, a ja nie umiem pisać kłótni, ale... ALE TAK ;(. Ogólnie przepraszam, że nie było tego rozdziału w zeszłym tygodniu (zaczęłam go pisać 2 tygodnie temu ://) ale... czas. Czemu on tak szybko mija, kiedy jest weekend, a tak wolno, kiedy Nicol siedzi na fizyce czy biologii? ;-;
No, mam nadzieję, że mimo wszystko, nie jest tak źle i choć jedno zdanie tego czegoś u góry się Wam spodobało ^^

Czekam na opinie :*

Nicole <3

24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. MISIEK DZIĘKUJE Z CAŁGO MISIOWEGO SERDUSZKA ZA DEDYKACJĘ I ZAJĘTE MIEJSCE ♥
      "Jeszcze z nią nie spałem " - no, Leon, faktycznie nie za dbrz to brzmiało :D
      "– Byłem wtedy pijany?" :D a potem filmiki z kotami ♥
      Uuuu... Kłótnia Violetty i Leon'a.
      Uuuu... Leon powiedział chyba za dużo :D Chyba Violetta nie lubi jak ktoś jej powie, że jest egoistką :D
      #MisiekGeniusz
      (takie true story, że pogrubione ♥)
      Violetta z pewnością by zjadła teraz pingwininę. Ale los chciał, że nie ma pracy i nie stać ją na nią :/
      Był rozejm Leonetty, a teraz skłóceni :/
      Dziękuję za dedyk jeszcze raz ^-^

      Pozdrowienia z lasu,
      Teddy aka Misiek aka Buszmen

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ad. do mojego komentarzu:
      Może i Violka ma pracę , ale i tak idę o zakład, że na pingwininę ją nie stać :)

      Z wyrazami szacunku,
      Obywatel Lasu

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wracam z opóźnieniem, i to nie małym
      Ale ważne, ze zdążyłam przez XI ♥

      Rozdział niesamowity ♥
      Ja już sama nie wiem co gorsze, czy rozejm Leonetty, opierający się na tym, że mają zachowywać się jak obcy ludzie, czy ich kłótnie, i z tego co wywnioskowałam - dość ostre.

      Kurde, ale León nie miał pojęcia, że Viola ubiega się o posadę
      asystentki. Nigdy nie zaproponowałby pracy Joceyln, gdyby wiedział o tym. On taki nie jest! A Viola tego nie wie!

      I znowu się kłócą. Mnie zastanawia jedna rzecz, czy J miałą świadomość swojej konkurencji i zrobiła to specjalnie. Jakoś nie wydaje mi się to prawdopodobne, skoro Leon zaskoczył ją ofertą pracy.

      Teraz będę podejrzewać J o najgorsze xD. Może to głupie, ale tak właśnie będzie. Ona jedyna jakoś nie pasuje mi tu. To taka cicha myszka z czarnym charakterem (?) xD.

      Powyżej usprawiedliwiałam Leona, ale to, co powiedział Castillo, przeszło moje najśmielsze oczekiwania!. Jak on mógł?! Dobrze wie, że ona nie jest taka, a zarzuca jej to. Mimo, że Leon jest "obojętny" Violettcie, to mocno zabolały ją te słowa. Uduszę Cię Verdas! Masz naprawić to, co schrzaniłeś, jasne?

      Czekam niecierpliwie na next :*
      Całuję,
      Katie :)

      Usuń
  3. Cudowne

    Violka z Diego- Nienawidzę tej pary. I jeszcze starszy Verdas ciągle oskarza Leona. Jocelyn zasłużyła na tą pracę i jeśli ma chorego ojca to nawet bardziej niż Violetta. Niech sobie Vilu nie myśli, ze wszystko ciągle kręci się wokół niej.

    Co do zachowania Leona to trochę przesadził. Nie musiał krzyczeć. Mógł spokojnie wyjaśnić to z Violettą. Swoją drogą ona też nie lepsza. Histeryzuje i robi z siebie niewiniątko. Jednym słowem. Vilu jest przewrażliwiona, a Leon to dupek

    Jocelyn jest bardzo interesującą postacią. Tak naprawdę nie wiemy czy wniesie do opowiadania coś więcej niż tylko przyjaźń z Leonem i kłótnią z Vilu. Myślę, że może być obiektem bardziej psującym Leonette niż Diego jednak nie sądzę. Wydaje się być dobrą przyjaciółką Leona. Może to tylko pozory?

    Diego. Uważam go za raczej negatywną postać. Jest z Vilu i nie pozwala Leonetcie się do siebie zbliżyć chociaż tak naprawdę to sama Violetta tego nie chce.

    Rozdział bardzo mi się podobał. Czekam na następny i pozdrawiam

    PS: Dasz dedykację? Proszę!

    Ślicznotka♥

    OdpowiedzUsuń
  4. C U D O <3
    Dobrze o tym wiesz!
    Znowu nie lubię Leosia!
    Już nie pamiętam który raz!
    Czekam na kolejne cudo<3!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.
    Leon mnie rozwala xD
    Dziś krótko, czekam na next!
    xx
    Suzz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra!!
    Ciekawe co by było gdyby Violetta mu wygarniała,a Diego by to słyszał.
    Jego mina pewnie byłaby nie z tej ziemi i wyrażała " Co oni bredzą?"
    Kłótnia super,ale rozwalił mnie kawałek o filmikach z kotami.
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
    P.S. Dlaczego czas w weekend mija tak szybko,a czas w szkole tak wolno?
    Pozdrówka dla wszystkich!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ♥ i w pełni podzielam Twoje zdanie co do czasu :/ czm w szkole on tak nie leci kiedy trzeba ;p~Caroline

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny <3
    Oooo ta łza *.*
    Ona dużo zmieni :3
    Ten jeden fragment ten jeden jedyny on tyle zmieni! :3
    "Przykro mi, że w odróżnieniu od ciebie nie interesuje mnie tylko moja osoba!
    Stanęła w miejscu i spojrzała mu w oczy. Zobaczył łzę spływającą po jej policzku.
    – Fajnie, że w końcu się dowiaduję, co od zawsze o mnie myślisz.
    Zanim jednak zdążył coś odpowiedzieć, wyszła z gabinetu trzaskając drzwiami."
    Awww no normalnie cię koccham kobieto <3
    Czekam na next <3
    Pozdrawiam :*
    Buziaczki :***************8

    Blair <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Leon w tym opowiadaniu jest świnią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby Leon w opowiadaniu był świnią już dawno rozwaliłby związek Violetty i Diego, a on mimo iż ją wciąż kocha poszedł na ugodę i zgodził się zapomnieć o tym co ich kiedyś łączyło i udawać, że się nie znają. Dobra może to co powiedział na końcu nie było potrzebne, ale zdenerwował się, bo ''biedna'' Viola oskarżyła go nie znając prawdziwego powodu. On chciał tylko pomóc swojej przyjaciółce a ta od razu na niego naskakuje. Mogłaby porozmawiać z nim na spokojnie i wszystko wyjaśnić a nie ubzdurała sobie coś i robi awantury. Gdyby pozwoliła mu to wyjaśnić nie usłyszała by od niego takich słów.
      Ja tam jestem za Leonem i uważam, że Violetta robi z siebie ofiarę i poszkodowaną. I jestem pewna, że to co stało się miedzy nimi w przeszłości było nieporozumieniem, źle zrozumianą sytuacją przez Violettę i brakiem rozmowy.

      Usuń
  10. Perfekcyjne w każdym najmnienszym calu <3

    Xylie Verdas.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział aż brak mi słów <3
    Muszę się przyznać, że nie przepadam za Violettą w tym opowiadaniu i ja mimo pewnie sprzeciwu innych twierdzę, że jest egoistą :D
    Bardzo się cieszę z wprowadzenia wątku byłej przyjaciółki Castillo; bardzo ją polubiłam, ale oczywiście nie tak jak Francescę w końcu ona jest najlepsza <3
    Myślę, że może dzięki temu co Leon powiedział na końcu coś wreszcie zrozumie (nie myślcie, że ja twierdzę iż Verdas jest bez winy no, ale jednak zrozumiał swój błąd i stara się go naprawić, a ja w głębi duszy czuję, że to przez co się rozstali było tak na prawdę tylko nieporozumieniem). ^^
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam . ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma to jak dwutygodniowe spóźnienie ;_; jeszcze wrócę!
    xx

    OdpowiedzUsuń