piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział VII ~ Rozejm

Rozdział dedykuję Katie Verdas.
(z niewiadomych powodów po przeczytaniu Twojego komentarza pod poprzednim rozdziałem, od razu wzięłam się za kolejny  :*)


Leon po cichu podchodzi i siada obok. Szatynka gwałtownie się odwraca i ilustruje go wzrokiem. Widok go w tym miejscu naprawdę ją dziwi. Przez ostatni tydzień wspaniale udało im się unikać siebie nawzajem. Kiedy szatynka była u Diego, Leon wychodził na lunch, a kiedy Leon był w mieszkaniu brata, szatynka nabierała ochoty na pójście na siłownie lub zakupy. W ten sposób oboje uniknęli również rozmowy. Oboje mają do siebie żal.
Verdas jednak domyślił się, że Castillo się pojawi na miejscu. Miał nawet w planach iść następnego dnia, ale uznał, że skoro przez ostatnie lata, chodził tam właśnie w rocznicę śmierci jej rodziców, nie będzie tego zmieniał.
Kiedy dotarł na miejsce - tak jak przypuszczał - siedziała już przy grobie swoich rodziców.
- Zgaduję, że nie przyszedłeś tutaj się ze mną spotkać, więc po co? - zapytała, z powrotem spoglądając na nagrobek. Przez ostatnie dwa lata, nie pojawiała się tutaj. Owszem, kusiło ją, żeby przyjechać choć na ten jeden dzień, ale zawsze zwyciężała myśl, że mogłaby go spotkać.
- Przychodziłem tu przez ostatnie dwa lata, nie wiem, dlaczego nagle miałbym to zmieniać - powiedział, również patrząc przed siebie.
Po wyjeździe szatynki, co jakiś czas odwiedzał grób jej rodziców i dbał o to, aby nie był on zapuszczony, Wiedział, że szatynka miała tylko ich i siostrę, która umarła rok przed nimi.
Szatynka leżała na kanapie z głową ułożoną na kolanach Leona. Próbowała skupić swoją uwagę na filmie, który najwyraźniej niezwykle nudził Verdasa. Skąd te przypuszczenia? Pewnie stąd, że od 30 minut bawi się jej pierścionkiem i to na nim skupia całą swoją uwagę.
Co jakiś czas spoglądała na niego, jednak ani razu nie patrzył w telewizor.
- Widzę, że mój pierścionek przypadł ci do gustu bardziej niż film - wymamrotała po jakimś czasie. Przestał bawić się pierścionkiem i westchnął głośno.
- Ten film nie ma najmniejszego sensu - stwierdził.
- Skąd wiesz, bardziej interesuje cię pierścionek - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Większość osób wkurzało to, że Leon myśli, iż wszystko wie najlepiej, szatynka jednak to lubiła. Uwielbiała patrzeć na jego twarz, kiedy jest w stu procentach przekonany, że to on wie lepiej i walczy o swoje. 
- Skąd go masz? - spytał nagle.
Szatynka spojrzała na niego i podniosła pytająco brew. 
- Pierścionek.
Ponownie przeniosła wzrok na ekran telewizora. Nie była pewna, czy chce mówić o tym Verdasowi. Bała się, że ją wyśmieje. Wzięła jednak głęboki oddech i zaczęła mówić.
- Mama dała mi go na 15. urodziny - wyjaśniła niepewnie. Był to srebrny pierścionek z czterolistną koniczyną. - Alison na swoje dostała taki sam tyle, że koniczyna była niebieska.
Castillo niezbyt wiele mówiła o swoich rodzicach i siostrze. Wiedział tylko, że zginęli w wypadku samochodowym, gdy miała 18 lat, zaś jej siostra umarła rok wcześniej. 
- To jest głupie, ale nigdy go nie ściągam - powiedziała cicho. 
- Jak Alison... umarła? - zadał niepewnie kolejne pytanie. Miał świadomość tego, że szatynka nie lubi o tym mówić.
Westchnęła głośno.
- Była impreza. Rodzice nie pozwolili jej na nią pójść, więc cała trójka się pokłóciła. Ali poszła na nią i tak, ale strasznie się upiła. Nie panowała nad tym, co robi i mówi. Kiedy wracała do domu, całkiem sama, jacyś ludzie ją napadli...
Kiedy Verdas domyślił się, co zaraz powie, przerwał jej. Podniósł ją i mocno przytulił.
Zerknął kątem oka na szatynkę. Widział, że z trudem powstrzymuje łzy i zgadywał, że to on jest tego powodem. Nigdy nie lubiła płakać w obecności innych, bo uznawała, że tak okazuje swoją słabość. Przez chwilę się wahał, ale w końcu objął ją ramieniem i do siebie przytulił. Ku jego - pozytywnym - zdziwieniu, nie odepchnęła go. Wręcz przeciwnie - mocniej się wtuliła w jego klatkę piersiową i przestałą powstrzymywać płacz. Szatyn nic nie mówił, po prostu tulił ją do siebie i gładził po plecach.

- Chciałam ci powiedzieć o ciąży - odezwała się w końcu. Wraz z szatynem wybrali się na - jak się okazało - milczący spacer. Oboje nie odezwali się do siebie ani razu - aż do tej pory. - Po prostu ciągle tchórzyłam i...
- Wiem - przerwał jej. Po długiej rozmowie z Francescą, dotarło do niego, że Violetta mimo wszystko miała swoje powody. Może mogło i jej zależeć na tym, żeby go ukarać, ale przecież należało mu się. - Zapomnij o tym.
Dalej szli w ciszy.
Verdas w końcu spędził czas ze swoją Violettą. Nie tą, która przyjechała zamiast niej i tylko czekała, aż mu dokopie czy zemści się. Violettą, którą spotkał przy barze; która sprawiła, że w końcu zaczął myśleć poważnie o jakiejś kobiecie; która mimo dość krótkiej znajomości, opowiedziała mu o swojej rodzinie; i którą pokochał.
Po jakimś czasie odprowadził ją pod dom. Ruszyła w stronę kamienicy, w której mieszkał Diego, kiedy odwróciła się i jeszcze raz spojrzała na Verdasa.
- Obiecasz mi coś? - spytała niepewnie. Szatyn zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się, co mógłby jej obiecać. Miał przeczucie, że nie jest to coś, z czego byłby zadowolony. Mimo to, kiwnął powoli głową. - Zapomnij o tym, co nasz kiedyś łączyło.
Najgorsze przypuszczenia mężczyzny się ziściły. Westchnął głośno. Kiedy zaczęło mu znowu zależeć na Castillo, ona oczekiwała, że o tym zapomni - o tym, co czuje teraz i, co czuł jeszcze dwa lata temu. Pomijając już fakt, iż - poza Francescą - była jedyną kobietą, na której mu zależało.
- Chciałabym, żebyśmy od teraz zachowywali się, jakbyśmy się wcześniej nie znali - ciągnęła. - Ja jestem dziewczyną twojego brata, a ty bratem mojego chłopaka - nic więcej. Zapomnijmy o tym, co kiedyś nas łączyło, bo to się skończyło. I po prostu zostawmy naszą przeszłość za sobą.
Przyglądał się jej twarzy. Do ostatniej chwili miał nadzieję, że znajdzie na niej choć cień zawahania, ale nic takiego nie ujrzał. Widział, że szatynka mówi śmiertelnie poważnie i jest pewna swoich słów. Dlatego - mimo, iż chciał odmówić - kiwnął głową.

~*~

I mamy siódemkę ;) Wiem, że nic się w sumie nie dzieje, ale na przyszły rozdział mam już plany, więc mam nadzieję, że będzie lepszy :). Ta, chwilowy rozejm Leonetty. Jak długo będzie trwał, dowiecie się w niedalekiej przyszłości :D.
Pierwszy tydzień szkoły za nami, zostało jeszcze kilkadziesiąt :)))))))))))))))))). Tak, Nicol to potrafi pocieszać ^^.
Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się Wam spodobał i czekam na Wasze opinie :*
Next... nie wiem, kiedy :/.

Nicol :>

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak pewnie wiesz- nie komentuje u ciebie rozdziałów. Ale to nie znaczy że ich nie cczytam. Wręcz przeciwnie- uwielbiam je.
      Mam nadzieje że się poprawie z komentowaniem u ciebie.
      A co do rozdziału:
      Leonetta ma rozejm :)
      Cmentarz. Co za ponura sceneria. Upiorna wręcz.
      Leoś znów kocha Violę ♥
      Ale ona poprosiła go o zapomnienie. ☆

      Pozdrawiam. Kocham. I do następnego.
      ' Tina :*

      Usuń
  2. Świetny, po prostu go kocham<3!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ^^
    Czekam na Leonettę! <33
    W końcu normalnie gadali...
    Suzzy V.

    OdpowiedzUsuń
  4. Supcio!
    Rozejm!!Pogodzili się!!
    Dlaczego?Dlaczego ona mu kazała zapomnieć?
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Uuuu, Violetta i Leon są dla siebie "mili" xD
      Leon ma Teddy!
      Co z Teddy?
      ;(
      Leon przychodził na cmentarz dla V. KTO BY SIĘ SPODZIEWAŁ.
      Na pewno nie ja.
      (Misiek chce kinder nieszpodziankę z Szeregowym - dlatego odwala ;()
      #LeonWszystkowiedzącyMaZawszeRację
      #TrueStory
      Czekam na 8.^-^

      Usuń
  6. Super rozdział
    Czekam na nexta
    Ciekawe co zrobi biedny Leoś
    Violka jak mogłaś go tak potratkować?
    Tak mądra Julia gada do osób których nie ma mądra ja
    Bez rozpisywania się
    Pozdro ~Julia~

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny *.*
    Ja chce next :3
    Pozdrowionka
    Życzę wenyy :*

    Blair <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem niezwykle szczęśliwa, iż mój komentarz zmotywował Cię ♥. (Spodziewaj się więcej takich ;*)
    Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile radości sprawił mi Twój dopisek przy dedykacji. O to mi chodziło. Nie pisz NIGDY więcej, że rozdział Twojego autorstwa jest kiepski, krótki, beznadziejny, ani tego typu przymiotniki.

    Dziękuję Ci bardzo za dedykację <3
    Me serce raduje się i wznosi ku górze (ja poetka :'))

    Verdas zrozumiał, dlaczego V i Fran zataiły przed nim informacje o ciąży. Przynajmniej nie jest już tak wkurzony na swoją przyjaciółkę i Castillo, bo wie, że to był rozsądne wyjście w tej sytuacji.

    León dbał o grób rodziców Violetty, podczas jej nieobecności. Jaki chłopak, po zerwaniu z dziewczyną, mimo wszystko przychodzi na grób jej zmarłych rodziców? Tylko najukochańszy León, który nadal po uszy jest zakochany w Violettcie <3.

    W końcu w miarę normalnie porozmawiali, to już jakiś mały krok do przodu. Czy tylko ja chcę, żeby ten rozejm trwał jak najkrócej? Chodzi mi o to, że mają traktować się wzajemnie tak, jakby się nigdy wcześniej nie znali. Nie, nie zgadzam się ;c. Już sama nie wiem, co gorsze, czy to, że mają udawać, czy to, że się kłócą. Może coś z tego pozytywnego wyniknie, chociaż po Twojej notce o czasie trwania ich rozejmu, to mam duże wątpliwości. Co z ich udawania wyniknie? Kiedy Diego dowie się o znajomości, a nawet miłości V i L? Kiedy Violetta zmieni nastawienie do Verdasa? Kiedy zaczną się lepiej dogadywać?
    Przyszedł mi do głowy szatański plan. Niech Diego zdradzi ją i po sprawie. Jedna przeszkoda z głowy xD.
    Ej, nie, jednak nie, to nie fair, on, jakby nie było, nic nie zrobił takiego Leonowi, ba, nawet nie wie o związku jego z Violą, więc czemu miałby zrobić jej coś takiego? Jakby nie patrząc, to dobry chłopok z niego, tylko trochę za bardzo pochłonięty pracą.

    Kolejne wspomnienie. Tym razem dotyczące śmierci jej siostry, historii pierścionka i przeszłości Violetty. Kiedy tylko zauważył, że do jej oczu napływają łzy, natychmiast przytulił ją do siebie <3. Taki kochany :').
    Cholera, no (wybacz słownictwo) skoro on był taki wspaniały i cudowny, to co za krzywdę jej wyrządził, że ona zerwała z nim i nie chcę, by ktokolwiek dowiedział się co łączyło ją kiedyś z Verdasem?

    Mam wrażenie, że znowu się rozpisałam i tym razem dłużej.
    Wybacz, wena mnie coś tknęła i tak wyszło :D.
    Czekam na następny NIESAMOWITY rozdział, jak ten i wszystkie inne ♥
    Więcej wiary w siebie kochana <3
    Całuję,
    Katie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały . Czekam na next . Nareszcie normalnie ze sobą porozmawiali. *°*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział ! :)
    Fajnie ze miedzy Verdasem a Francesca nie doszło do żadnych (większych ?) spiec ! I zrozumial wszystko, Fran jest cudowna postacią w twoim opowiadaniu, wiec proszę jej więcej ! :D ( jeśli to nie jest problem :D)

    Szkoda mi Leonka, no ale co poradzisz ? No nic nie poradzisz ! Mam nadzieje ze rozejm miedzy Violka a Verdasem będzie trwał możliwie jak najdłużej ! :D !! ]

    Kiedyś wspominałam o tym ze lubię te wspomnienia ? Chyba tak. Ale to nic, jeszcze raz to napisze :D !
    Fajnie sie czyta takie fragmenty z przed paru lat, kiedy Violka i Leon byli jeszcze razem, dużo można sie z tego dowiedzieć ! :3 :3
    Wspomnienia niczym z PLL :D♥ ! Kocham.

    Ja jeszcze mam 3 tygodnie do ferii, a do wakacji - wole na razie nie myśleć :c . Ehh szkoła to ZUO !
    Okioki to ja kończę, do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mówisz to komuś, kto 30 minut temu wrócił ze szkoły w sobotę :')

      Usuń
  11. Jestem daleko w tyle, ale wcześniej jakoś mi się nie chciało czytać ani komentować. Chyba jeszcze się tu nie wypowiadałam, więc napiszę coś na temat całego opowiadania. Uwielbiam twoją Fran! Szkoda, że nie ma jej w tym rozdziale. Jej relacja z Leonem jest mega słodka. Chce ich więcej! Diego jest taki biedny! Może połączysz go z boską Francescą, żeby wynagrodzić mu, że jego obecna dziewczyna go wykorzystuje i tak naprawdę kocha Leona. Beznadziejna sytuacja. Co Do V i Leona - nie lubię ich. V jest zbyt sztuczna. Ale to nie do końca twoja wina. Potrzeba cudu żebym polubiła tą postać nie ważne czy styl pisania autorki jest naprawdę dobry - bo jest. :-) Dobra, kończymy tą bardzo sensowną wypowiedź. Wspomniałam już, ze jestem mistrzem w pisaniu komentarzy? Zapraszam do mnie! http://rose-lie.blogspot.com/

    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta Fiolka, której ja osobiście nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie podczas pisania czy czytania rozdziałów :/ W tej chwili w opowiadaniu Fiolka, a w mojej głowie Britt Robertson ;)

      Usuń
  12. genialny *.*
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny wspaniały po prostu brak mi słów <3
    Masz cudowny styl pisania a wszystkie twoje blogi są zajebiste. ;*
    Nie mogę doczekać się nexta

    OdpowiedzUsuń