piątek, 14 kwietnia 2017

26. ~ "Jedź ostrożnie"


Cztery miesiące później...

Ze snu wyrywa mnie odgłos dzwonka do drzwi. Robię to, co zwykle, gdy słyszę ten dźwięk – olewam i liczę, że ten, kto postanowił go wywołać, pójdzie sobie. Nigdy nie działa...
Dlatego też, kiedy osoba dzwoni po raz czwarty, wzdycham głośno i otwieram oczy. Odwracam się w prawo po to, aby ujrzeć Catherine, która leży na brzuchu i obejmuje poduszkę obiema rękoma.
– Powinieneś sobie załatwić tę zawieszkę na klamkę informującą, żeby ci nie przeszkadzać, jak w hotelach – mówi zaspanym tonem, wciąż nie otwierając oczu.
– Przemyślę to – odpowiadam, po czym podnoszę się i wstaję z łóżka. Dzwonek zdąża zadzwonić jeszcze kilka razy w czasie, w którym kieruję się do drzwi wejściowych. Otwieram je zanim upierdliwa osoba po drugiej stronie zdąża zadzwonić po raz kolejny, a moim oczom ukazuje się Eva.
Zanim zdążam zejść wzrokiem niżej, czuję jak coś przytula się do mojej nogi.
– Cześć, Leon – mówi Teddy z uśmiechem, patrząc na mnie z dołu, a ja próbuję sobie przypomnieć, co ona tu robi. Przysięgam, że już prawie wiem, kiedy Eva odzywa się, udowadniając, że jest wiedźmą czytającą w myślach:
– Zapomniałeś, prawda?
Albo po prostu dobrze mnie zna.
Uśmiecham się do niej przepraszająco, po czym otwieram szerzej drzwi i wpuszczam je do środka.
– Lara, wyjazd, opieka nad Teddy? – Eva rzuca te hasła, wchodząc, najwyraźniej licząc na to, że one pomogą mi przypomnieć sobie, co się właściwie dzieje i nie będzie musiała mi tego tłumaczyć. Co dziwne – to działa.
– Wiem! Lara wyjechała z gościem, którego imienia nie pamiętam na weekend, mam się zająć Teddy, ponieważ wy dzisiaj nie możecie – kończąc uśmiecham się triumfalnie. Eva zakłada ręce na piersi i stara się zachować poważny wyraz twarzy, ale potrafię dostrzec na niej cień uśmiechu.
Zanim zdąża mi odpowiedzieć, w salonie pojawia się Catherine.
– Cześć, Eva – mówi z uśmiechem.
Na jej widok matka Lary już nawet nie próbuję ukryć radości. Kąciki jej ust podnoszą się w szerokim uśmiechu, a ręce opadają na boki. Witają się krótkim uściskiem, a zaraz potem Cath skupia swoją uwagę na Teddy. Mojej uwadze nie umyka fakt, że szatynka tuli moją dziewczynę o wiele dłużej niż mnie. Owszem, jestem zazdrosny.
– Co będziemy dzisiaj robić? – pyta, kiedy w końcu się odrywa.
– Będziemy wycinać zawieszki na klamki – odpowiada jej blondynka, spoglądając na mnie ze znaczącym uśmiechem. Najwyraźniej przypomnienie jej sobie, co robi tutaj moja ciotka zajęło krócej niż mnie. Nie, żebym był zdziwiony, w tym związku to ona jest tą bardziej zorganizowaną i nigdy temu nie zaprzeczałem.
– Postaram się przyjechać i odebrać ją najszybciej jak się da, abyście nie spóźnili się na tę imprezę – zwraca się do mnie Eva. – A ty postaraj się jej nigdzie nie zgubić – dodaje.
Zerka w stronę Teddy, opowiadającej o czymś Catherine, która siedzi przed nią po turecku na podłodze i wygląda na zainteresowaną jej słowami. Następnie swoje spojrzenie, kieruje w moją stronę i uśmiecha się do mnie znacząco, ale ja w odpowiedzi przewracam tylko oczami, po czym odprowadzam ją do drzwi. Żegnam się z nią i wracam do salonu.
– Nie obiecałyście mi czasem zawieszek na klamki? – pytam, zwracając na siebie ich uwagę.

– Jak bardzo jesteśmy spóźnieni? – pytam szukając miejsca parkingowego w pobliżu klubu, w którym Diego postanowił spędzić swoje urodziny.
Catherine wyjmuje komórkę, na której sprawdza godzinę, po czym odpowiada:
– Bardzo.
Wzdycham głośno, parkując w końcu i opadam na oparcie.
– Myślisz, że zauważył?
– Przez trzy godziny miał czas na to by wystarczająco się upić, aby zapomnieć – odpowiada, odwracając się w moją stronę. Odwzajemniam jej spojrzenie i po chwili patrzenia na siebie wybuchamy śmiechem.
Pochylam się i szybko całuję, po czym razem opuszczamy auto i kierujemy się w stronę wejścia do klubu, trzymając się za ręce.
Zaledwie pięć minut później przekonuję się o tym, że Diego rzeczywiście miał dość czasu aby się upić i zapomnieć o jakichkolwiek żalach. Widzę to z daleka, zanim jeszcze docieramy do stolika. Niestety z tej odległości nie zauważam siostry mojego przyjaciela. Przykuwa ona moją uwagę dopiero, po tym jak witamy się z wszystkimi. Unosi wzrok i uśmiecha się lekko na mój widok, ale dopiero po chwili dostrzega, że nie jestem sam. Zanim jednak zdąża cokolwiek powiedzieć, Catherine ją zauważa.
– Hej, jestem Catherine. Mam wrażenie, że skądś cię kojarzę, poznałyśmy się? – pyta z uśmiechem.
– Em... Violetta – Szatynka podaje rękę Cath. – Jestem siostrą Diego.
– Oh – odpowiada blondynka i kątem oka spogląda na mnie. Mimo, że od incydentu po naszej pierwszej "randce" nie spotkała Violetty, doskonale wie, kim jest i dlaczego nie rozmawiać o tym z Diego. Na nasze szczęście reszta naszego towarzystwa jest już na tyle pijana bądź zajęta, że nawet nie zauważa tej niezręcznej chwili. Szczęściarze...
– Cześć – mówię do Violetty, nie mając pojęcia co robić, a ona odpowiada mi lekkim, lecz zawiedzionym uśmiechem. – Czego się napijesz? – pytam Cath, chcąc jak najszybciej stąd uciec.
– Zaskocz mnie – odpowiada z uśmiechem i odruchowo dotyka czułym gestem mojego ramienia, a ja pewnie nie przywiązałbym do tego większej uwagi, gdyby nie to, że kątem oka dostrzegam spojrzenie Castillo. Jesteśmy tu zaledwie dziesięć minut, a ja już żałuję, że nasza winda nie uwięziła nas na kilka godzin.

Przez ostatnie cztery miesiące, nauczyłem się mnóstwo rzeczy o związkach – niektóre były proste do przyswojenia, inne trudniejsze; niektóre mniej ważne, inne bardziej. Po dwóch godzinach na tej pieprzonej imprezie, mogę bez zastanowienia stwierdzić, że nie powinno się przebywać w tym samym pomieszczeniu z aktualną dziewczyną i laską, z którą kiedyś łączyło cię małe coś... Okej, może wciąż lekko łączy.
Kiedy przebywam w jej pobliżu, dochodzi do niezręcznych sytuacji i spojrzeń, takich jak ta, która miała miejsce na początku imprezy. Kiedy jednak wraz z Cath oddalamy się, czuję na sobie jej wzrok nawet wtedy, kiedy nie ma możliwości mnie zobaczyć. Boję się całować własną dziewczynę, bo nie chcę, aby zobaczyła to szatynka i nawet nie mam pojęcia dlaczego. Zaczynam wariować, dlatego to chyba odpowiednia chwila, aby Was uprzedzić – nigdy nie powtarzajcie mojego błędu.
Kto by pomyślał, że Leon Verdas będzie dawał wam porady dotyczące związku? Ja nie.
Staram się być cały czas zajęty, bo kiedy tak nie jest, odruchowo szukam wzrokiem Violetty i nie potrafię tego powstrzymać. Podczas jednej z takiej chwil, znajduję ją, kiedy wychodzi przed klub i chociaż wiem, że to ostatnia rzecz jaką powinienem zrobić, postanawiam pójść za nią.
– Idę się przewietrzyć – rzucam do Cath, siedzącej obok i szybko kieruję się do wyjścia. W trakcie tego mam jednocześnie nadzieję, że nie dotrę tam zanim wsiądzie do taksówki i odjedzie jak i na to, że wciąż będzie stała przed klubem.
Pada jednak na opcję numer dwa, dlatego kiedy wychodzę, dostrzegam ją opierającą się o ścianę budynku zaledwie parę metrów od wyjścia.
– Hej, wszystko okej? – pytam, podchodząc i zwracam tym na siebie jej uwagę.
– Em... tak. Jak najlepiej – odpowiada, ale potrafię wyczuć w jej głosie, że nie mówi prawdy. Właśnie dlatego podchodzę bliżej i opieram się plecami o ścianę obok niej.
Dobra, ściemniam – wcale nie dlatego. Ale właściwie nie wiem dlaczego i nie potrafię się inaczej usprawiedliwić, dlatego zostańmy przy pierwszej wersji i udajcie, że w nią wierzycie.
Przez parę kolejnych chwil stoimy w ciszy, patrząc przed siebie.
– Dobrze wyglądasz – odzywa się w końcu szatynka.
– Dzięki, ty też – rzucam, nie wiedząc, co innego odpowiedzieć. Chyba nie muszę wam mówić, że to zdecydowanie najbardziej niezręczny wieczór mojego życia.
– Więc... masz dziewczynę – bardziej stwierdza niż pyta. Nie potrafię rozpoznać po jej tonie, co czuje wypowiadając te słowa.
– Ta, może dowiem się, co widzisz w tych całych związkach – odpowiadam żartobliwym tonem, próbując rozluźnić atmosferę.
Związek z Catherine mi pasuje, ale tylko dlatego, że choć nazywamy się parą, wiem, że nasza relacja jest dość specyficzna. Ja skupiam się na swojej karierze pilota, a Cath studiuje aby zostać psychologiem, w międzyczasie gdzieś razem wychodzimy albo po prostu spędzamy wspólnie czas w moim mieszkaniu. Mamy inne priorytety i nie przeszkadza to żadnemu z naszej dwójki. I choć blondynka jest wspaniała i uwielbiam spędzać z nią swój wolny czas, ciężko mi sobie wyobrazić chociażby zamieszkanie z nią. Od czterech miesięcy jesteśmy mniej więcej na tym samym etapie związku i zmienia się tylko to, że dowiadujemy się o sobie więcej rzeczy. Wiemy, że prędzej czy później się sobie znudzimy i przestaniemy odgrywać tę szopkę, ale póki co nam to pasuje.
– Powodzenia – odpowiada, a ja dopiero teraz uświadamiam sobie, że nie widziałem z nią jej narzeczonego.
– Nie przyszłaś z Connor'em – zauważam.
– Colton'em – poprawia mnie, próbując powstrzymać uśmiech.
– Ta, nieważne. – Zerkam na nią, czekając aż powie coś więcej. Z początku nie odwzajemnia mojego spojrzenia. Zamiast tego wpatruje się przed siebie i wygląda jakby się nad czymś wahała.
– Zerwaliśmy – mówi w końcu, wciąż nie patrząc na mnie.
Unoszę brwi zaskoczony, a przez moją głowę przewija się mnóstwo bezsensownych i nieuzasadnionych myśli.
– Kiedy? – pytam i karcę się w myślach za to, że nie zadbałem o to, aby mój ton brzmiał bardziej obojętnie. Boże, ja naprawdę bawię się w te dziewczyńskie gierki?
Wzrusza ramionami i w końcu na mnie spogląda.
– Jakiś czas temu.
– Kto zerwał? – Tym razem zmieniam swój ton, ale przy takim pytaniu to i tak nie ma większego sensu. Nie potrzeba geniusza, aby zauważyć, że jestem tym zainteresowany.
– Ja.
Wiem, co sobie myślicie – dlaczego to zrobiła, dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziała i dlaczego zerwała ze mną z powodu swojego narzeczonego, skoro i tak zakończyła ich związek. Szczerze mówiąc, mnie też to nurtuje, ale nie zadam żadnych z tych pytań. Uzasadnienie jest proste – może i nie czuję do Catherine tego samego, co do Violetty i prawdopodobnie nigdy tego nie poczuję, ale wciąż ją szanuję i zależy mi na niej. W dodatku z nią jest prościej, a gdyby Castillo chciała zmienić coś pomiędzy nami, powiedziałaby mi to wcześniej.
Nie mogę się jednak powstrzymać przed zadaniem innego pytania.
– "Jakiś czas temu" oznacza bardziej wczoraj czy pół roku temu?
Szatynka waha się i przez chwilę nic nie mówi. W końcu odrywa się od ściany i już kiedy mam nadzieję, że otrzymam odpowiedź, ona postanawia zignorować moje pytanie.
– Jestem zmęczona, lepiej pojadę już do domu.
Staram się ukryć to, jak jestem zawiedziony i nie naciskam. Wolę stawiać sprawy prosto – gdyby chciała odpowiedzieć, zrobiłaby to. Nie będę jej do tego zmuszać.
Kiwam głową.
– Zadzwonić ci po taksówkę? – proponuję, wyciągając już komórkę z kieszeni.
– Nie, przyjechałam samochodem – odpowiada z lekkim uśmiechem powoli oddalając się, obrócona tyłem do kierunku, w którym idzie. Widząc zmartwienie na mojej twarzy, szybko dodaje: – Nie piłam. Ja i alkohol to złe połączenie. Ale ty wiesz to najlepiej.
Mimowolnie uśmiecham się na wspomnienie pijanej Violetty walącej w moje drzwi.
– Jedź ostrożnie.
Kiwa głową.
– Trzymaj się – rzuca, po czym odwraca się, a ja obserwuję jak znika w swoim aucie, a chwilę potem odjeżdża spod klubu.
Wracam do środka i przez kolejną godzinę staram się choć na chwilę zapomnieć o Castillo, ale mimo, że szatynki nie ma już z nami w lokalu, nie chce opuścić moich myśli i nie potrafię się skupić na niczym innym niż jej słowa.
Siedzę właśnie przy stoliku z Catherine i staram się włączyć w rozmowę, którą prowadzi z Federico, kiedy czuję wibracje mojego telefonu w kieszeni. Wyciągam aparat i nawet nie próbuję ukryć zaskoczenia, kiedy na wyświetlaczu dostrzegam imię Evy. W ciągu sekundy przemyka mi przez głowę milion scenariuszy, w których Teddy dzieje się coś na tyle złego, że jej babcia postanawia dzwonić do mnie o drugiej w nocy.
Niewiarygodnie szybko przepraszam osoby przy stoliku i wychodzę z klubu, aby odebrać połączenie.
– Halo?
– Leon... Lara miała wypadek.

Do wypadku doszło zaledwie kawałek od klubu, w którym byliśmy, dlatego dotarcie do szpitala, w którym wylądowała Lara nie zajmuje nam długo. Ja, Catherine i rodzice Lary czekamy w poczekalni na jakiekolwiek wieści, a w międzyczasie zostaję wtajemniczony w to, co dokładnie się stało.
Jak się okazuje moja kuzynka pokłóciła się z Pajacem (tak, wciąż traci czas z tym gościem), dlatego postanowili skrócić swój weekendowy wyjazd. Niestety nie pomyśleli o fakcie, że Pajac pił alkohol tuż przed posadzeniem swojego tyłka przed kierownicą i spowodowali wypadek, uderzając w inny samochód. Na tę chwilę wiemy tylko tyle, że w drugim pojeździe była kobieta i również leży w tym szpitalu.
Siedzimy w ciszy, oczekując na jakiekolwiek informacje od lekarzy. Gapię się w sufit, powstrzymując pragnienie aby w coś albo kogoś walnąć, podczas gdy Cath siedzi po mojej lewej stronie i ściska moją dłoń, dodając mi otuchy.
– Gdzie jest Teddy? – pytam, kiedy przypominam sobie, że nikt mi nie powiedział, co się z nią dzieje.
– Poprosiłam naszą sąsiadkę, aby z nią została – odpowiada Eva. – Ale nie może tam siedzieć całą noc, ktoś będzie musiał tam wrócić.
– Ja mogę to zrobić – zgłasza się na ochotnika Catherine, wiedząc, że żadne z naszej trójki tego nie zrobi. – Zabiorę ją do mieszkania Leona.
– Byłabym wdzięczna – odpowiada jej moja ciotka, a blondynka posyła jej lekki uśmiech.
– Odprowadzę cię – proponuję, wiedząc, że potrzebuję się przewietrzyć. Moja dziewczyna kiwa głową i po chwili kierujemy się razem w stronę wyjścia ze szpitala.
Przed budynkiem czekam z nią w ciszy na taksówkę, a kiedy pojazd się pojawia przytulam ją na pożegnanie.
– Zadzwonię rano – zapewnia mnie, a ja kiwam głową, bo ciężko mi wysilić się na jakąś inną odpowiedź.
Następnie obserwuję jak wsiada do auta i znika w ciemności, po czym jeszcze przez chwilę stoję w miejscu, ponieważ trudno mi się ruszyć i wrócić do środka.
W końcu biorę głęboki oddech i kieruję się w stronę szpitala. Ku mojemu zdziwieniu tuż przed wejściem dostrzegam Fran i Diego. Brunet stoi oparty o ścianę, podczas gdy Włoszka znajduje się tuż obok i trzyma rękę na jego ramieniu. Kiedy się zbliżam, podnosi wzrok i mnie dostrzega:
– Leon?
Marszczę brwi.
– Co tu robicie?
Diego spogląda na mnie równie zaskoczony, co Fran i odpowiada:
– Violetta miała wypadek, kiedy wracała do domu. Walnął w nią jakiś pijany kierowca, zaledwie kawałek od klubu.
Właśnie w tym momencie dostaję odpowiedź na pytanie, które zadawałem sobie jeszcze kilka chwil temu, i które brzmiało: Czy ten wieczór może być jeszcze gorszy?
Owszem, może.

~*~

Łohoho, co się dzieje? Dwa rozdziały w ciągu tygodnia? Jesus... xD
A tak serio to pls zauważcie, że miałam dłuższe wolne, nie oczekujcie kolejnego tak szybko xDD. Wracam do szkoły we wtorek, postaram się w tym czasie chociaż zacząć rozdział na NSR i może do przyszłego weekendu go dodam? Ale nic nie obiecuję, żeby nie było ;p.
Co do tego u góry – podoba mi się bardziej niż poprzedni, w końcu coś się dzieje ;p. Zbliżamy się wielkimi krokami do końca i jestem podekscytowana, aby poznać Wasze zdanie zarówno na temat końca tego opowiadania, jak i drugiej części ;p.
Mam nadzieję, że Wam również to u góry podobało się bardziej i czekam na Wasze opinie ;D

Do następnego :*

Quinn :)

18 komentarzy:

  1. Pingwin chyba zabił Miśka teledyskiem Jorge ;/ Misiek mógł uprzedzić, że ma słabe nerwy ;//

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek nie wiedział, że Jorge zmienił image z chłopaka Fiolki na jej ojca.

      GIF ♥♥♥♥♥♥

      Ze snu wyrywa mnie odgłos dzwonka do drzwi. Robię to, co zwykle, gdy słyszę ten dźwięk – olewam i liczę, że ten, kto postanowił go wywołać, pójdzie sobie. Nigdy nie działa...

      U Miśka to działa.
      :D
      Misiek udaje, że martwego i sąsiedzi sobie idą.

      PINGWIN SB WYOBRAZI:
      Las...
      Cisza...
      Jakiś wędrowiec dzwoni (nwm czym, Misiek w Lesie nie ma dzwonka) do chatki stojącej między drzewami...
      Zmiana perpektywy...
      Dom Miśka.
      Muzyka gra, a Misiek tańczy ze szczotką do podłogi (o ile wgl ją ma, ja nwm) i nagle zamiera...
      "Przypadkiem" wyłącza muzykę i "przypadkiem" okazuje się, że niedźwiedzie są podczas snu zimowego.
      Ale Pingwin wie.
      Wszystko "przypadkiem".
      Niestety, wędrowcowi nikt nie otwiera. Stoi tak godzinę i dzwoni (dobra, puka) do drzwi, aż w końcu odchodzi.

      Odwracam się w prawo po to, aby ujrzeć Catherine, która leży na brzuchu i obejmuje poduszkę obiema rękoma.

      MISIEK LUBI TAK LEŻEĆ. PRZYPADEK? XD

      Na jej widok matka Lary już nawet nie próbuję ukryć radości.

      EVA!
      #TeamLatherine? *ta cwaniacka mina :D*
      *Misiek czyta dalej*
      TEDDY!
      #TeamLatherine?
      NASZE GRONO SIĘ POWIĘKSZA ♥♥♥
      Misiek jest przewodniczącym fun clubu.
      Przywile osób w garniakach ^-^

      – Co będziemy dzisiaj robić? – pyta, kiedy w końcu się odrywa.
      – Będziemy wycinać zawieszki na klamki – odpowiada jej blondynka, spoglądając na mnie ze znaczącym uśmiechem.


      *#TeamLatherine piszczy*
      CAT ♥♥♥

      JA NIE MG.
      LEON, TEDDY I CAT ♥ TO JEST TAKIE UHIBVEFNJWNEFWKNWQ CFIBGFIGEEGFUWB606fwqkcjb
      MISIEK SIĘ NIE SZCZERZY DO EKRANU.
      MISIEK NIE JEST PSYCHICZNY.
      CZMU PINGWIN OSKARŻA MIŚKA?!

      – Przez trzy godziny miał czas na to by wystarczająco się upić, aby zapomnieć – odpowiada, odwracając się w moją stronę. Odwzajemniam jej spojrzenie i po chwili patrzenia na siebie wybuchamy śmiechem.

      #LatherineForever
      #LatherineForever
      #LatherineForever


      – Cześć – mówię do Violetty, nie mając pojęcia co robić, a ona odpowiada mi lekkim, lecz zawiedzionym uśmiechem.

      Szczerze?
      Fiolka cały czas miała narzeczonego. Miśka nie interesuje, że jej przykro, bo Lajon znalazł super dziewczynę ^-^
      Misiek potwór ;D

      Kto by pomyślał, że Leon Verdas będzie dawał wam porady dotyczące związku? Ja nie.

      Spotykasz się z niedźwiedziem z Lasu.
      Nikt nie chce twoich porad, Leon.



      Twarz Coltona to twarz niemęża Miśka.
      MISIEK LECI CIĘ POCIESZYĆ, NIEMĘŻU.

      LARA CO..........................................................................................................

      CAT, JESTEŚ TAKA KOCHANA ♥

      FIOLKA CO.................................................................................................................

      CO TU SIĘ STAŁO..................................................................

      Misiek czeka na next *-*
      MA BYĆ DZISIAJ.
      MISIEK MA ZNAĆ CD.

      Teddy "Misiek aka Kisiek aka Buszmen" Nutella Verdas

      Usuń
  2. Całkiem fajny, choć mam mieszane uczucia. Ta Cath mi troszkę przeszkadza, no ale to nie moje opo :)
    Czekam na next
    Pozdrawiam
    Aron

    OdpowiedzUsuń
  3. To się porobiło.
    Violetta miała wypadek. Nic by się nie stało gdyby ten idiota po pijaku nie uderzył w jej samochód.
    Gorzej być nie może.

    Leon ma dziewczynę.
    Przeszkadzało by mi tego gdybym wiedziała, że łączy ich cos więcej.
    A tak? Oboje próbują, ale mają inne priorytety.

    Świetny!
    Teraz się je mogę doczekać, co będzie dalej.
    Jednak najbardziej się ciesze, że Viola zerwała z tym debilem.
    Tylko dlaczego?

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku cudowny ��
    Będę czekać z niecierpliwością ;)��❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Perełka. ❤

    Masz ogromny talent. W przyszłości powinnaś zostać pisarką.✍

    Nie podoba mi się obrót spraw.
    Violetta i Lara w szpitalu.
    Już na początku pomyślałam,
    że o nią chodzi.
    Oby z tego wyszły.

    Asia Blanco

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, żeby Violetcie i Larze nic się nie stało :'(

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie żebym nie lubiła Catherine, ale niech spadam z love story Leonetty... Biedna Violuś i Lara... Może po tym wszystkim będzie Leonetta, bo Leon napewno odwiedzi Vilu w szpitalu... ♥♥♥
    Klaudisiu ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć!
    Wow, co tutaj się porobiło? Prawie zawału dostałam kiedy to czytałam. Jakoś czułam w kościach, że w wypadku ucierpiała również Violetta. Jestem strasznie ciekawa co w takiej sytuacji zrobi Leon.
    Strasznie podoba mi się ten rozdział, czekam na kolejny 🙈💕.
    Życzę dużo weny itd.
    Pozdrawiam, Shoshano.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny !
    Cath mi w sumie nie przeszkadza, bo nie czuje nic do Leona, ani od do nie.
    No i nie jest jakaś wredna,zadufana w sobie, nie jest cnotką, w sumie jest spoko. :D
    Lara i Vils miały wypadek...
    Ehhh... I co robić?
    Przewidywałam inny scenariusz bo telefonie od Evy, ale nie będę go na razie zdradzać. Może jeszcze się sprawdzi, kto wie ;) Byłoby całkiem fajnie...
    Ogólnie rozdział MEGA *.*
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy Violetta jest w ciaży i po wypadku poroni i w ten sposob Leon dowie sie ze mial zostac ojcem?

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski<
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  12. heeej
    Wszystko ok?
    Nie ma cię i nie ma :'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz zamiar jeszcze coś dodawać na bloga? Zapomniałam już o tym ze w ogóle czytałam to opo i dopiero dzisiaj je znalazłam :( Może przynajmniej byś dodała jakąś notkę o co chodzi bo chciała bym wiedzieć czy zawieszasz opowiadania czy z nich rezygnujesz czy może niedługo cis dodasz ?

    OdpowiedzUsuń